wtorek, 22 października 2013

W jednej minucie dzieje się więcej niż w całym naszym życiu.

Przebudziłam się, jednym okiem zerknęłam na zegarek była 10-ta. Obróciłam się na drugi bok, poczułam letki ból głowy. Nie przejęłam się tym. Chwyciłam laptop i jak zawsze rozpoczęłam dzień od przeglądania Internetu, besty i facebooka to codzienność. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam sms-a od Przemka:
,, Cały dzień razem… muszę Ci wynagrodzić wczorajszy wieczór. ♥ ‘’
Ucieszyłam się z tej wiadomości ale nie chcę żeby nas związek wyglądał na ciągłym wybaczaniu sobie. Uśmiechałam się sama do siebie bo wiedziałam, że ten dzień będzie wyjątkowy i niezapomniany. Starałam się nie myśleć dużo o tym czy mama pozwoli mi wyjechać do Dortmundu. Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam sobie zrobić śniadanie.
W kuchni siedział Łukasz, w ręce trzymał tablet i surfował po internecie.
- Cześć.- powiedziałam na powitanie.
- Hej. Wyspałaś się?- zapytał się mnie tajemniczo. Wprawdzie mało pamiętam z wczorajszego wieczoru.
- yyy… tak tylko trochę boli mnie głowa.- odpowiedziałam.- Oglądaliśmy wczoraj film i chyba usnęłam.
- Tak. Głowę miałaś na moich kolanach i zwinęłaś się w taki malutki kłębek. Tak słodko wyglądałaś.- uśmiechnął się do mnie. Ja w tym czasie zrobiłam sobie moje ulubione płatki śniadaniowe, czekoladowe kuleczki. Usiadłam naprzeciwko Piszczka.
- No wiesz ja zawsze słodko wyglądam.- odparłam i zaczęłam jeść.
- No tak nawet teraz.- powiedział to śmiejąc się. Nie dziwiłam się mu się. Nadal miałam na sobie swoją piżamę a moje włosy były porozrzucane na wszystkie strony.
- To przynajmniej wiem dlaczego głowa mnie boli. Masz bardzo kościste kolana.- odgryzłam mu się.
- Jak na prawdziwego sportowca przystało. A właśnie pójdziesz dzisiaj z nami pobiegać?- w tym czasie odłożył tablet na stół.
- Nie, bo dzisiaj cały dzień spędzę z Przemkiem. Super co nie?- zauważyłam jego smętną minę.
- Taa skaczę z radości. Już za kilka dni wracamy do Niemczech…
- Dopiero za tydzień.- szybko policzyłam w myślach.
- Zobaczysz jak to szybko minie. No ale nie płacz, że nie będzie mnie przy tobie.- spojrzał na mnie swoimi dużymi oczami.
- Będę umierać z tęsknoty za tobą, nie wiem czy to przeżyję.- odparłam z uśmieszkiem.
- Może nie będziesz umierać bo pojedziesz razem z nami.- powiedział.
- Chciałabym… muszę mamę jakoś przekonać. Użyć dobrych argumentów aby mnie puściła.- odpowiedziałam. Wstałam i wsadziłam miseczkę do zmywarki.
- Karolina telefon ci dzwoni!!- naszą rozmowę przerwał Lewy. Pobiegłam szybko na górę. W ciągu ostatnich sekund zdążyłam odebrać. To był Przemek.
- Haloo?
- Cześć kochanie…
- Hej
- Jesteś gotowa?
- Jeszcze nie, ale na co?
- Na wspaniały dzień w moim towarzystwie.
- Ale co będziemy robić?
- Zobaczysz…
- No powiedz bo nie wiem w co się ubrać.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A po za tym ty we wszystkim ładnie wyglądasz.
- Dziękuję
- Zaraz po ciebie będę papapa.
- Ale czekaj…!
Przemek za chwilę tu będzie a ja wyglądam okropnie. Chwyciłam szybko szczotkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Nie wiem co ja wczoraj z nimi robiłam ale były w złym stanie. Zdjęłam piżamę i w samej bieliźnie stanęłam przed szafą. Szybko chwyciłam moją jedną z najlepszych bluzek i ją ubrałam. W tym czasie poczułam na swoich biodrach zimne dłonie mężczyzny. Odruchowo się odwróciłam.
- Cześć kochanie.- Przemek jak dobrze, że to był Przemek. Jego ręce nadal były na moich biodrach, czułam się trochę skrępowana.
- Cześć…- odpowiedziałam cichym głosem.- Trochę się przestraszyłam, dlaczego się tak skradałeś?
- Nie chciałem cię przestraszyć, wybacz. Wpuścił mnie Piszczu a drzwi do twojego pokoju były otwarte.- położyłam swoje ręce na jego dłonie i przesunęłam je na talię. Jednak on zsunął je na biodra.
- Karolina my idziemy pobiegać a dziewczyny wychodzą na spacer!!- usłyszałam głos Kuby z sąsiedniego pokoju.
- Okey!!- odpowiedziałam krzycząc.
- Jak będziesz wychodziła to zamknij drzwi!!
- Dobra! Cześć!- potem tylko słyszałam zamykające się drzwi. Byłam sama w domu z Przemkiem.
- Dobra ja się ubiorę i gdzieś pójdziemy. Zaczekaj na mnie na dole.- powiedziałam i oderwałam się od niego.
- Jak dla mnie to ty się nie musisz ubierać a tą bluzkę sam ci pomogę zdjąć.- znów się przybliżył do mnie i się przytulił- nie musisz się mnie bać, nic na siłę.- szepnął.
- Wiem…- oparłam swoje ręce na jego barkach. Zaczął mnie namiętnie całować. Czułam jego oddech na swojej szyi. Jego ręce dotykały mojego ciała. Dobrze, że miałam na sobie bluzkę. Nie poznałam jego gestów i słów… były takie namiętne, mocne a zarazem ciepłe i troskliwe. Nareszcie spotkaliśmy swój wzrok.
- Chyba dzisiaj niegdzie nie wyjdziemy.- powiedział to patrząc mi się w oczy.

1 komentarz:

  1. Super! Nareszcie jakis rozdzial! Warto bylo tyle czasu czekac! Dawaj szybciutko nastepny ;)! Pozdrawiam i zycze weny ;3 !

    OdpowiedzUsuń