wtorek, 2 września 2014

Jeszcze nowszy blog

NOWY BLOG ZAPRASZAM!
http://bvb-jaciebietez.blogspot.com

"Bo czym jest życie bez przystojnych mężczyzn? Ten smutny widok pustego miejsca obok ciebie na łóżku w sypialni kompletnie cię dobija. I ciągle, w każdym miejscu, o każdej porze wypatrujesz tego jedynego. O którym będziesz myślała przed snem a kiedy otworzysz oczy, by stawić czoło rzeczywistości będziesz się powstrzymywała żeby do niego nie zadzwonić, choć tak bardzo stęskniłaś się za jego głosem. Kiedy widzisz ludzi trzymających się za ręce czujesz, że też tak chcesz, że chcesz poczuć te motylki w brzuchu, zapomnieć o całym świecie i co noc zasypiać w jego ramionach. To musi być cudowne uczucie."
-taki przedsmak :)

Mam nadzieję, że będziecie go czytać z ciekawością :*
Lewa <3 font=""> 


sobota, 15 marca 2014

DZIĘKUJĘ I ZAPRASZAM! :)

No hejoo :D Ze statystyk wiem, ze ktoś odwiedza jeszcze tego bloga i miło mi! <3 Od kilku tygodni piszę nowe opowiadanie i myślę, ze tamto będzie lepsze :) ZAPRASZAM WSZYSTKICH DO CZYTANIA!! ZAPRASZAM TUTAJ: http://bvbtomojezyciekocham.blogspot.com/

DZIĘKUJĘ KAŻDEJ OSOBIE Z OSOBNA, ŻE CZYTALIŚCIE TEN WYTWÓR MOJEJ WYOBRAŹNI! ♥ ♥









HEJA BVB! ♥ ♥

sobota, 4 stycznia 2014

To co zaczęliśmy, musimy kiedyś skończyć.

6 miesięcy później

W Polsce jest zdecydowanie cieplej. Zacznijmy od tego, że w Polsce w ogólne nie ma śniegu. Wiosna przyszła szybciej niż się tego wszyscy spodziewali.
Ulice Dortmundu były pokryte białym, śnieżnym puchem. Gdy siedziałam w domu i patrzyłam przez okno wyglądało to przepięknie. Jednak, gdy codziennie rano wychodziłam do szkoły, czy na popołudniowy trening mróz i brzydka pogoda dawały siwe znaki.
- Karolina do tablicy.- moje rozmyślania dobiegły końca. Przecież ten dzień nie mógł być, aż tak cudowny.
- Yyyy… ale.- niezręcznie wstałam z krzesełka.
- Ale proszę pani Karolina ma dzisiaj numerek niepytany!- odezwał się jakiś głos z tyłu klasy. Martin.
- Ach tak panie Reus.- nauczycielka bacznie zmierzyła go wzrokiem.- W takim razie pana zapraszam do tablicy.
Moje oczy powędrowały na ostatnią ławkę przy ścianie. W duszy dziękowałam mu, że mi przypomniał o tym numerku, ale w ten sposób sam się wkopał. Posłałam do niego swój najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać.
Martin niepewnym krokiem podszedł do tablicy. Zola- bo tak nazywaliśmy naszą nauczycielkę od matematyki. Podała Martinowi jakąś kartkę z zadaniami. Szczerze mu współczułam, w myślach modliłam się, aby dostał dobrą ocenę.
Martin Reus. Kuzyn Marco Reus’a. Od urodzenia mieszkał w Dortmundzie. Jego rodzice są Polakami i 20 lat temu przyjechali do Niemczech. Od dziecka uczyli go języka polskiego, zapragnęli również, aby uczył się po polsku, polskiej historii w polskiej szkole… Byli bardzo do siebie podobni. Poznałam ich jeszcze na wakacjach, gdy przyjechałam do Dortmundu. Od razu ich polubiłam. Ten błysk w oku i rozwalające poczucie humoru. Oczywiści Przemek był zazdrosny ale sam zaprzyjaźnił się z Martinem.
Końcówka wakacji była niesamowita. Jeszcze rok temu nawet nie pomyślałabym, że poznam całą drużynę Borussii. Do najlepszego trenera na świecie będę mówić wujku, zamieszkam z Przemkiem w domu Piszczka, będę kapitanem vicemistrzyń Niemczech… nigdy nie pomyślałabym, że będę szczęśliwa…


Ehhh… no to koniec. Stwierdzam, że byłam najgorszą autorką bloga. Moje rozdziały może były fajne, może prawie świetne, ale nie dodawałam ich systematycznie…. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE, ZA KAŻDE WEJŚCIE NA MOJEGO BLOGA, ZA WSZYSTKO… W mojej głowie pojawiła się kolejna ciekawa historia o piłkarzach z BvB. Niedługo ją będziecie czytać, a przynajmniej mam taką nadzieję  No to cześć!!


piątek, 3 stycznia 2014

Love me…

Tak jak całuje Przemek to chyba nawet Brad Pitt nie potrafi. On jest jedyny na świecie…. Ledwo zjadłam tą szarlotkę, oczywiście z drobną pomocą Przemka. Po przyjemnym lanchu poszliśmy na długi spacer po Krakowie. Sukiennice znaliśmy jak własne kieszenie. Ale ten spacer nie przypominał, żadnego innego bo był wyjątkowy i byliśmy razem. Przemek na dowód swojej miłości do mnie na jednym ze straganów kupił dwie bransoletki. Dla mnie czerwoną, na malutkiej blaszce był wyryty napis: love natomiast dla siebie wziął niebieską i napisem: me. Love me… Wtedy pomyślałam, że mam duże szczęście, mając go u boku.
- Patrz!- oderwałam oczy od prezentu i zauważyłam swoją mamę z jakimś obcym facetem.
- Nie bądź zazdrosna masz mnie.- spojrzał na mnie letko śmiejąc się.
- Wiem… Ale myślisz, że to jest jej nowy… no wiesz.- z Krakowa wszystko znikło. Widziałam tylko moją matkę i jego, obcego faceta.
- Nie miej do niej pretensji. Chce sobie życie poukładać. Jak ty wyjedziesz ona zostanie kompletnie sama.- wreszcie powiedział coś z sensem.
- Ciekawe kto to jest co nie?- wszystko co dotyczy mojej rodziny jest ciekawe i zawsze będzie mnie interesowało.
- Karolina daj spokój. To jest nasz dzień i nie spędzimy go śledząc twojej matki.- nie zdążyłam o tym pomyśleć a on już z tego zrezygnował.
- No wiem, wiem…- trochę posmutniałam.
Usiedliśmy na ławce. Obserwowaliśmy co się dookoła dzieje. Każdy gdzieś pędzi, śpieszy się. A my stoimy w miejscu i się temu przyglądamy. Co by było gdyby każdy na chwilę się zatrzymał, zapomniał o swoich problemach, usiadł i popatrzył…
Przemek pobiegł do najbliższego sklepiku aby kupić wodę do picia i jakąś bułkę dla gołębi. Siedziałam sama na ławce. Niepewnym krokiem podszedł do mnie nim. Buzię miał całą pomalowaną na biało tylko usta szerokie i czerwone. Jego strój cały był: biało-czarno-czerwony. Na twarzy malowały mu się różne, śmieszne i dziwne miny. W pewnym momencie zaczął się poruszać do piosenki ,,Ona tu jest i tańczy dla mnie’’. Bardzo mnie to rozbawiło. Ni skąd ni z owąd nadbiegł Przemek.
- Ona jest ze mną.- widząc mnie szczęśliwą odprawił klauna z kwitkiem.
- Ej nic mi nie robił!- zwróciłam mu uwagę.
- Wiesz, że jestem chorobliwie zazdrosny nawet o klauna.- przyznał to jak mało jaki facet.
- Ale to nie był klaun tylko nim i był bardzo miły.- stwierdziłam. Złożyłam rękę na rękę.
- Jak chcesz to mogę być takim nimem. Specjalnie dla ciebie.- uśmiechnął się. Zaczął robić głupie miny w kierunku mojej twarzy i nadzwyczajnie na świecie pocałował mnie.
- Nie przypominasz nima ale z pewnością lepiej od niego całujesz.
- Haha wiem.- zaśmiał się i szeroko uśmiechną się do mnie. Wyjął z torby aparat fotograficzny.
- Co robisz?- krzyknęłam.
- Uwieczniam tą piękną chwilę.- odgarnął mi włosy z twarzy, poczułam jego delikatny dotyk dłoni.- Wystarczy, że się będziesz uśmiechać.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział krótki no ale ważne, że jest. Dziękuję Natalii, która skłoniła mnie do dokończenia tego co zaczęłam <33

poniedziałek, 28 października 2013

Nie szukaj kogoś z kim możesz żyć lecz kogoś bez kogo nie potrafisz żyć.

- Przemek nic z tego…- przestałam go całować- obiecałeś mi, że dzisiaj gdzieś pójdziemy.
- Ale kwiatuszku, możemy iść… do łóżka.- znów zaczął mnie pieścić swoimi dłońmi po tali i biodrach.
- Nie poznaję cię.- powiedziałam. Oderwałam się od niego i usiadłam na krawędzi łóżka.
- Dobra to się ubieraj.- zrezygnowany powiedział i oparł się o stolik.- Ale wiesz, że ja bym wolał zostać w domu.- spojrzał na mnie.
- No wiem. Ale mamy dzisiaj taki piękny dzień.- posłałam do niego swój czarujący uśmiech. Podeszłam do szafki i znów zaczęłam przebierać.- A mam się ubrać w sukienkę?- zapytałam.
- Jak dla mnie to możesz iść tak jak jesteś.- odpowiedział to tak obojętnie.- Po się pytasz jak i tak będziesz pięknie wyglądać?- wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.
- Bo lubię jak prawisz mi komplementy. I chcę ładnie wyglądać dla ciebie.- podeszłam do niego, pocałowałam go a on długo utrzymywał pocałunek.
Uciekłam od niego i ubrałam zwykłą sukienkę w kwiatki.



Po kwadransie wyszliśmy. Zamknęłam drzwi tak jak mnie prosił Kuba. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy podbijać świat swoją miłością. Byłam ciekawa co Przemek zaplanował na naszą całodzienną randkę.
***
- Co byś zjadła?- zadał mi pytanie podając menu.
- Yyy… sałatkę wegetariańską i sok pomarańczowy.- odpowiedziałam. Przemek poszedł złożyć zamówienie. Zabrał mnie do przyjemniej restauracji w centrum Krakowa. Ściany były pomalowane na jasny zielony kolor. Było dużo roślin, trochę przypominała małą dżunglę. Do knajpki wpadało dużo światła. W pomieszczeniu znajdowały się mniejsze czteroosobowe stoliki i kilka większych. Restauracja wyglądała naprawdę bardzo przyjemnie i mile. A duża ilość klientów świadczyła tylko o wspaniałej kuchni, i że będziemy trochę czekać na nasze zamówienie.
- Dlaczego wybrałeś tak drogą restaurację?- rzucałam na niego baczne spojrzenie.
- Wszystko co najlepsze dla najlepszej dziewczyny.- te słowa i ten jego uśmiech sprawiły, że postanowiłam już go o nic więcej nie pytać.
- Mmm… kochany jesteś. Już wiesz, że na 100% pojedziesz do Dortmundu?
- Karolina dobrze wiesz, że w tych czasach nic nie jest na 100%- powiedział to tak jakby miał mnie dość.
- No dobra ale nie musisz mówić do mnie takim tonem.- trochę spoważniałam.
- Przepraszam cię kwiatuszku. Jestem wkurzony bo pewnie będę musieć zostać tutaj. w Krakowie.- zamurowało mnie.
- Hmm… nie chcę cię pytać dlaczego bo wiem, że się tylko bardziej wkurzysz. Pojedziesz z nami jak tylko mnie mama puści.- podjęłam za wszystkich decyzję. Nie pytając nikogo o zdanie.
- Jak to ,, z nami’’?- zapytał się mnie ze zdziwieniem.
- No bo jak mama się zgodzi to pojadę do Dortmundu z Kubą, Piszczkiem i Lewym. No a tam będę z nimi mieszkać.- opowiedziałam wszystko w skrócie.
- Wszyscy razem będziecie mieszkać?- nie był blondynem ale czasami bardzo wolno myślał.
- Hahahaha dobry plan ale nie.- rozbawił mnie tym pytaniem. -Właściwie to nie wiem z kim bym miała mieszkać. No wiesz Kuba to mój kuzyn ale ma swoją rodzinę no a dom Piszczka stoi pusty. – w tym momencie kelner przyniósł nam nasze zamówienie. Skinęliśmy głową dziękując.
- Ale to chyba nie nasze zamówienie.- spojrzałam duży kawałek szarlotki z lodami.
- Nasze. Zamówiłem je specjalnie dla ciebie żebyś nie umarła z głodu.- cały Przemek… pomyślałam.
- Dziękuję ale, ale… nie zjem tego wszystkiego bo przytyję a i tak jestem za gruba. Muszę przejść na dietę. A jak przytyję to nie wezmą mnie do klubu. A ty sobie tam pojedziesz. Zapomnisz o mnie i poznasz jaką ładną blondynkę. Moje życie będzie porażką. Wpadnę w depresje i wtedy to jeszcze więcej będę jeść. Będę taka gruba, że w drzwiach się nie zmieszczę. Już nikt nigdy mnie nie pokocha i zostanę starą panną. Wszyscy znajomi będę się ze mnie śmiać…
Przemek w tym czasie podszedł do mnie. Pocałował mnie. Jego usta zatopiły się w moich. Tylko on potrafił mnie tak uciszyć. Stał nade mną.
- Pomożesz mi to troszeczkę zjeść?- uniosłam brwi do góry.
- Karolina jesteś piękna a ja nigdy cię nie opuszczę. Zrozum to…- i jeszcze raz mnie pocałował. Tym razem bardziej namiętnie ale stanowczo za krótko.



Proszę o komentarze... ♥ ♥ ♥

wtorek, 22 października 2013

W jednej minucie dzieje się więcej niż w całym naszym życiu.

Przebudziłam się, jednym okiem zerknęłam na zegarek była 10-ta. Obróciłam się na drugi bok, poczułam letki ból głowy. Nie przejęłam się tym. Chwyciłam laptop i jak zawsze rozpoczęłam dzień od przeglądania Internetu, besty i facebooka to codzienność. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam sms-a od Przemka:
,, Cały dzień razem… muszę Ci wynagrodzić wczorajszy wieczór. ♥ ‘’
Ucieszyłam się z tej wiadomości ale nie chcę żeby nas związek wyglądał na ciągłym wybaczaniu sobie. Uśmiechałam się sama do siebie bo wiedziałam, że ten dzień będzie wyjątkowy i niezapomniany. Starałam się nie myśleć dużo o tym czy mama pozwoli mi wyjechać do Dortmundu. Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam sobie zrobić śniadanie.
W kuchni siedział Łukasz, w ręce trzymał tablet i surfował po internecie.
- Cześć.- powiedziałam na powitanie.
- Hej. Wyspałaś się?- zapytał się mnie tajemniczo. Wprawdzie mało pamiętam z wczorajszego wieczoru.
- yyy… tak tylko trochę boli mnie głowa.- odpowiedziałam.- Oglądaliśmy wczoraj film i chyba usnęłam.
- Tak. Głowę miałaś na moich kolanach i zwinęłaś się w taki malutki kłębek. Tak słodko wyglądałaś.- uśmiechnął się do mnie. Ja w tym czasie zrobiłam sobie moje ulubione płatki śniadaniowe, czekoladowe kuleczki. Usiadłam naprzeciwko Piszczka.
- No wiesz ja zawsze słodko wyglądam.- odparłam i zaczęłam jeść.
- No tak nawet teraz.- powiedział to śmiejąc się. Nie dziwiłam się mu się. Nadal miałam na sobie swoją piżamę a moje włosy były porozrzucane na wszystkie strony.
- To przynajmniej wiem dlaczego głowa mnie boli. Masz bardzo kościste kolana.- odgryzłam mu się.
- Jak na prawdziwego sportowca przystało. A właśnie pójdziesz dzisiaj z nami pobiegać?- w tym czasie odłożył tablet na stół.
- Nie, bo dzisiaj cały dzień spędzę z Przemkiem. Super co nie?- zauważyłam jego smętną minę.
- Taa skaczę z radości. Już za kilka dni wracamy do Niemczech…
- Dopiero za tydzień.- szybko policzyłam w myślach.
- Zobaczysz jak to szybko minie. No ale nie płacz, że nie będzie mnie przy tobie.- spojrzał na mnie swoimi dużymi oczami.
- Będę umierać z tęsknoty za tobą, nie wiem czy to przeżyję.- odparłam z uśmieszkiem.
- Może nie będziesz umierać bo pojedziesz razem z nami.- powiedział.
- Chciałabym… muszę mamę jakoś przekonać. Użyć dobrych argumentów aby mnie puściła.- odpowiedziałam. Wstałam i wsadziłam miseczkę do zmywarki.
- Karolina telefon ci dzwoni!!- naszą rozmowę przerwał Lewy. Pobiegłam szybko na górę. W ciągu ostatnich sekund zdążyłam odebrać. To był Przemek.
- Haloo?
- Cześć kochanie…
- Hej
- Jesteś gotowa?
- Jeszcze nie, ale na co?
- Na wspaniały dzień w moim towarzystwie.
- Ale co będziemy robić?
- Zobaczysz…
- No powiedz bo nie wiem w co się ubrać.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A po za tym ty we wszystkim ładnie wyglądasz.
- Dziękuję
- Zaraz po ciebie będę papapa.
- Ale czekaj…!
Przemek za chwilę tu będzie a ja wyglądam okropnie. Chwyciłam szybko szczotkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Nie wiem co ja wczoraj z nimi robiłam ale były w złym stanie. Zdjęłam piżamę i w samej bieliźnie stanęłam przed szafą. Szybko chwyciłam moją jedną z najlepszych bluzek i ją ubrałam. W tym czasie poczułam na swoich biodrach zimne dłonie mężczyzny. Odruchowo się odwróciłam.
- Cześć kochanie.- Przemek jak dobrze, że to był Przemek. Jego ręce nadal były na moich biodrach, czułam się trochę skrępowana.
- Cześć…- odpowiedziałam cichym głosem.- Trochę się przestraszyłam, dlaczego się tak skradałeś?
- Nie chciałem cię przestraszyć, wybacz. Wpuścił mnie Piszczu a drzwi do twojego pokoju były otwarte.- położyłam swoje ręce na jego dłonie i przesunęłam je na talię. Jednak on zsunął je na biodra.
- Karolina my idziemy pobiegać a dziewczyny wychodzą na spacer!!- usłyszałam głos Kuby z sąsiedniego pokoju.
- Okey!!- odpowiedziałam krzycząc.
- Jak będziesz wychodziła to zamknij drzwi!!
- Dobra! Cześć!- potem tylko słyszałam zamykające się drzwi. Byłam sama w domu z Przemkiem.
- Dobra ja się ubiorę i gdzieś pójdziemy. Zaczekaj na mnie na dole.- powiedziałam i oderwałam się od niego.
- Jak dla mnie to ty się nie musisz ubierać a tą bluzkę sam ci pomogę zdjąć.- znów się przybliżył do mnie i się przytulił- nie musisz się mnie bać, nic na siłę.- szepnął.
- Wiem…- oparłam swoje ręce na jego barkach. Zaczął mnie namiętnie całować. Czułam jego oddech na swojej szyi. Jego ręce dotykały mojego ciała. Dobrze, że miałam na sobie bluzkę. Nie poznałam jego gestów i słów… były takie namiętne, mocne a zarazem ciepłe i troskliwe. Nareszcie spotkaliśmy swój wzrok.
- Chyba dzisiaj niegdzie nie wyjdziemy.- powiedział to patrząc mi się w oczy.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Są minuty, w których przeżywamy więcej niż przez całe lata.

- Ale mamo!! To jest moje marzenie. Chcesz to zepsuć?!- wyraźnie podniosłam na nią głos.
- Nie. Ja tylko dbam o twoją przyszłość.- odpowiedziała mi ze spokojem.
- No to zadbaj i pozwól mi pojechać mi do Dortmundu.- spojrzałam na nią błagalnymi oczami.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?- zdała mi pytanie, na które nie do końca znałam odpowiedzi.
- Jeszcze nie wiem…- moja mina posmutniała.
- Zamieszkasz z nami.- nasze spojrzenie momentalnie pobiegło w stronę Kuby.- Pojedziesz razem z nami do Dortmundu. Będziesz tam chodzić do szkoły i na treningi.- z półmiska, który leżał na stole chwycił jabłko i zaczął je jeść. W ciągu tych kilkunastu sekundach mocno przytuliłam się do mojego kuzyna.
- Dziękuję…- wyszeptałam.
- Ale czekaj mama się jeszcze nie zgodziła.- oderwałam się od niego i spojrzałam na mamę, robiąc słodkie oczka.
- Nie wiem, muszę nad tym pomyśleć.- powiedziała to jednym tchem. Chwyciła walizkę i poszła na górę. Stałam jak wryta.
- Nie martw się. Jeszcze się zgodzi.- Kuba objął mnie ramieniem.
- Wiesz co? Ja pójdę wziąć, szybki prysznic.- uciekłam spod jego ręki i szybkim krokiem pobiegłam na górę. Zegarek na moim telefonie wskazywał 19-nastą. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim co się wydarzyło i się zrelaksować. Zrezygnowałam z prysznica, postawiłam na długą kąpiel w wannie. W łazience zapaliłam świeczki o zapachu lawendy, do wanny napuściłam gorącej wanny. Byłam w niebie…
Agata ma niesamowity talent do robienia pysznych kolacji. Kolejny dzień nas zaskoczyła. Siedzieliśmy przy stole jak jedna wielka rodzina, brakowało tylko Przemka ale cieszyłam się chwilą.
- Mamo zastanowiłaś się już?- byłam ciekawa czy nawet pomyślała o moim wyjeździe do Dortmundu.
- Proszę cię nie zaczynaj tego tematu.- powiedziała to obojętnym głosem.
- Ale mamo ty pracujesz, Kamila prawie nigdy nie ma w domu. Ja sama muszę tu siedzieć.- próbowałam ją przekonać.
- Tak, ale przynajmniej wiem, że nic ci się nie stało i mogę cię codziennie widzieć.- przy naszej rozmowie zachowywała nienaturalny spokój.
- Czuję się jak w kinie ale dokładnie nie wiem o co chodzi?- zapytał się Piszczek.
- No bo dostałam propozycję gry w klubie z Dortmundu.- szybko mu wytłumaczyłam.
- Super! Jedziesz z nami do Niemczech.- krzyknął Łukasz.
- Łał, gratuluję Karolina.- powiedział Lewy odkładając szklankę z sokiem.
- Jeszcze nie wiadomo czy pojedzie.- odezwała się mama.
- Dlaczego?- krótko rzuciła Agata?
- Bo moja kochana mama nie chce mnie puścić.- odłożyłam sztućce i oparłam ręce na stole.- Chce zniszczyć moje marzenia.
- Nie to nie prawda! Chcę po prostu mieć cię zawsze przy sobie.- doprowadziłam ją do tego, że podniosła głos.
- Ale mamo zrozum ja i tak kiedyś bym się wyprowadziła.- delikatnie do niej powiedziałam.
- Tak wiem… Dopiero co cię odzyskałam a teraz tak mam cię wypuścić.- powiedziała to z takim smutkiem i żalem.
- My się nią tam zaopiekujemy.- swoją pomoc nade mną nawet zaoferowała Ania.
- No właśnie! Mój dom stoi cały pusty.- wtrącił się Łukasz.
- To co mamo, mogę jechać?- zrobiłam słodkie oczka i popatrzyłam się na moją wyrocznię.
- A do kiedy musisz dać odpowiedź?- zwróciła się do mnie.
- No tak do 15 sierpnia. Ale muszę mieć jeszcze czas aby się tam przeprowadzić no i znaleźć szkołę.- odpowiedziałam z wielką nadzieją.
- Mamy jeszcze osiem dni. Do jakiej szkoły byś tam chodziła jak nie znasz dobrze niemieckiego?- i tu mnie zamurowało.
- Nie wiem…- moja malutka nadzieja zagasła. Znów zrobiłam się ponura.
- Z tego co wiem.- zaczął Lewy- to w Dortmundzie- wziął kęs pysznej zapiekanki.- jest polska szkoła.- nareszcie dokończył i spojrzał na Kubę.
- Chyba tak, tam obok biblioteki.- dorzucił kuzyn.
- No i już mam szkołę.- na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Dobra, dobra pożyjemy zobaczymy. Jeszcze się zastanowię. A teraz zjadaj tą pyszną zapiekankę.- mama spojrzała na mój talerz, rzeczywiście nawet nie tknęłam kolacji.
Już dawno nie spędziłam tak miłych chwil w gronie najbliższych, co prawda brakuje mi jeszcze Przemka, Kamila no i jego dziewczyny no ale trudno. Zakończyliśmy rozmowę na temat mojego wyjazdu. Piszczek rozśmieszył nas swoimi nowymi kawałami, opowiedział kilka ciekawych i śmiesznych historii, które się przydarzyły piłkarzom w klubie. Wstałam i zaczęłam sprzątać ze stołu, z chęcią pomogły mi Ania i Agata.
- Mamo jak chcesz to idź się połóż, my tu posprzątamy.- powiedziałam i posłałam do niej swój uroczy uśmiech.
- No chyba tak zrobię, jestem padnięta po podróży.- wstała od stołu, nagle zatrzymała się przed schodami- Dziękuję słoneczko- powiedziała całując mnie w czoło.
- Ale się młoda podlizujesz.- rzucił Lewy, widząc, że mama wyszła już na sama górę.
- Ma się ten talent.- odparłam.
- Jaki dziś film oglądamy?- zapytał się Kuba, który klęczał przed plazmą i kolejno przekładał płyty.
- Dawaj tu my wybierzemy.- Robert i Łukasz szubko wstali od stołu i pobiegli obok Kuby.
- Ja zrobię popcorn.- zaproponowałam i szybko wzięłam się do roboty.
Piłkarze wybierali film, Ania i Agata sprzątały po kolacji, myły naczynia a ja robiłam popcorn. Zapowiadał się przemiły wieczór wśród ludzi, których kocham.
- Co macie ciekawego?- podeszła do nich Ania pytając.
- Ja jestem za ,, Jestem Bogiem’’.- powiedział Kuba.
- Ja bym pooglądał jakiś horror albo komedie.- dodał Robert.
- Ja wiem co pooglądamy.- Piszczek pokazał nam okładkę filmu, ,,Ted’’.
- Ja jestem za!- krzyknęłam niosąc popcorn.
- Albo ,, Zakochani w Rzymie’’.- zaproponowała Agata.
- Ooo kocham ten film.- odparłam siadając na sofie w samym środku.
- To co w końcu oglądamy?- zapytał się kuzyn.
- Ted jest śmieszniejszy.- wymamrotał Robert.
- Ale ,, Zakochani w Rzymie’’ to romantyczny film.- powiedziała Ania wystawiając do swojego narzeczonego język. Robert podszedł do niej i się przytulił.
- Dobra najpierw oglądamy Teda, najwyżej potem zakochani w Rzymie ale i tak uśniemy.- rozsądziłam.
- Ok. no to puszczam misia Teda.- oznajmiła nam Kuba dziwacznie uśmiechając się do nas.
Sofa na szczęście była duża więc zmieściliśmy się na nią wszyscy. Od prawej strony siedział: Ania przytulona do Roberta, ja, Łukasz i nasze małżeństwo Agata i Kuba. Film się zaczynał ja wyjęłam z kieszeni komórkę i napisałam sms-a do Przemka:
Miałeś mnie ucałować do snu… Oglądamy film, przyjdź do nas :*
Minęło już 30 min filmu, gdy dostałam odpowiedź:
Przepraszam nie mogę :*
Łukasz kątem oka przeczytał mojego sms-a.
- Jeszcze do ciebie przyleci na skrzydłach.-szepnął mi po cichu. Skromnie się do niego uśmiechnęłam. Położyłam swoją ciężką i zmęczoną głowę na jego udach. Skuliłam się w kłębek i oglądałam film. On delikatnie głaskał mnie po włosach.