piątek, 3 stycznia 2014

Love me…

Tak jak całuje Przemek to chyba nawet Brad Pitt nie potrafi. On jest jedyny na świecie…. Ledwo zjadłam tą szarlotkę, oczywiście z drobną pomocą Przemka. Po przyjemnym lanchu poszliśmy na długi spacer po Krakowie. Sukiennice znaliśmy jak własne kieszenie. Ale ten spacer nie przypominał, żadnego innego bo był wyjątkowy i byliśmy razem. Przemek na dowód swojej miłości do mnie na jednym ze straganów kupił dwie bransoletki. Dla mnie czerwoną, na malutkiej blaszce był wyryty napis: love natomiast dla siebie wziął niebieską i napisem: me. Love me… Wtedy pomyślałam, że mam duże szczęście, mając go u boku.
- Patrz!- oderwałam oczy od prezentu i zauważyłam swoją mamę z jakimś obcym facetem.
- Nie bądź zazdrosna masz mnie.- spojrzał na mnie letko śmiejąc się.
- Wiem… Ale myślisz, że to jest jej nowy… no wiesz.- z Krakowa wszystko znikło. Widziałam tylko moją matkę i jego, obcego faceta.
- Nie miej do niej pretensji. Chce sobie życie poukładać. Jak ty wyjedziesz ona zostanie kompletnie sama.- wreszcie powiedział coś z sensem.
- Ciekawe kto to jest co nie?- wszystko co dotyczy mojej rodziny jest ciekawe i zawsze będzie mnie interesowało.
- Karolina daj spokój. To jest nasz dzień i nie spędzimy go śledząc twojej matki.- nie zdążyłam o tym pomyśleć a on już z tego zrezygnował.
- No wiem, wiem…- trochę posmutniałam.
Usiedliśmy na ławce. Obserwowaliśmy co się dookoła dzieje. Każdy gdzieś pędzi, śpieszy się. A my stoimy w miejscu i się temu przyglądamy. Co by było gdyby każdy na chwilę się zatrzymał, zapomniał o swoich problemach, usiadł i popatrzył…
Przemek pobiegł do najbliższego sklepiku aby kupić wodę do picia i jakąś bułkę dla gołębi. Siedziałam sama na ławce. Niepewnym krokiem podszedł do mnie nim. Buzię miał całą pomalowaną na biało tylko usta szerokie i czerwone. Jego strój cały był: biało-czarno-czerwony. Na twarzy malowały mu się różne, śmieszne i dziwne miny. W pewnym momencie zaczął się poruszać do piosenki ,,Ona tu jest i tańczy dla mnie’’. Bardzo mnie to rozbawiło. Ni skąd ni z owąd nadbiegł Przemek.
- Ona jest ze mną.- widząc mnie szczęśliwą odprawił klauna z kwitkiem.
- Ej nic mi nie robił!- zwróciłam mu uwagę.
- Wiesz, że jestem chorobliwie zazdrosny nawet o klauna.- przyznał to jak mało jaki facet.
- Ale to nie był klaun tylko nim i był bardzo miły.- stwierdziłam. Złożyłam rękę na rękę.
- Jak chcesz to mogę być takim nimem. Specjalnie dla ciebie.- uśmiechnął się. Zaczął robić głupie miny w kierunku mojej twarzy i nadzwyczajnie na świecie pocałował mnie.
- Nie przypominasz nima ale z pewnością lepiej od niego całujesz.
- Haha wiem.- zaśmiał się i szeroko uśmiechną się do mnie. Wyjął z torby aparat fotograficzny.
- Co robisz?- krzyknęłam.
- Uwieczniam tą piękną chwilę.- odgarnął mi włosy z twarzy, poczułam jego delikatny dotyk dłoni.- Wystarczy, że się będziesz uśmiechać.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział krótki no ale ważne, że jest. Dziękuję Natalii, która skłoniła mnie do dokończenia tego co zaczęłam <33

1 komentarz:

  1. hue hue hue hue ma się rozumieć wszystko dzięki mnie :D <3 kofamm cię <3

    OdpowiedzUsuń