wtorek, 27 sierpnia 2013

Są minuty, w których przeżywamy więcej niż przez całe lata.

- Ale mamo!! To jest moje marzenie. Chcesz to zepsuć?!- wyraźnie podniosłam na nią głos.
- Nie. Ja tylko dbam o twoją przyszłość.- odpowiedziała mi ze spokojem.
- No to zadbaj i pozwól mi pojechać mi do Dortmundu.- spojrzałam na nią błagalnymi oczami.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?- zdała mi pytanie, na które nie do końca znałam odpowiedzi.
- Jeszcze nie wiem…- moja mina posmutniała.
- Zamieszkasz z nami.- nasze spojrzenie momentalnie pobiegło w stronę Kuby.- Pojedziesz razem z nami do Dortmundu. Będziesz tam chodzić do szkoły i na treningi.- z półmiska, który leżał na stole chwycił jabłko i zaczął je jeść. W ciągu tych kilkunastu sekundach mocno przytuliłam się do mojego kuzyna.
- Dziękuję…- wyszeptałam.
- Ale czekaj mama się jeszcze nie zgodziła.- oderwałam się od niego i spojrzałam na mamę, robiąc słodkie oczka.
- Nie wiem, muszę nad tym pomyśleć.- powiedziała to jednym tchem. Chwyciła walizkę i poszła na górę. Stałam jak wryta.
- Nie martw się. Jeszcze się zgodzi.- Kuba objął mnie ramieniem.
- Wiesz co? Ja pójdę wziąć, szybki prysznic.- uciekłam spod jego ręki i szybkim krokiem pobiegłam na górę. Zegarek na moim telefonie wskazywał 19-nastą. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim co się wydarzyło i się zrelaksować. Zrezygnowałam z prysznica, postawiłam na długą kąpiel w wannie. W łazience zapaliłam świeczki o zapachu lawendy, do wanny napuściłam gorącej wanny. Byłam w niebie…
Agata ma niesamowity talent do robienia pysznych kolacji. Kolejny dzień nas zaskoczyła. Siedzieliśmy przy stole jak jedna wielka rodzina, brakowało tylko Przemka ale cieszyłam się chwilą.
- Mamo zastanowiłaś się już?- byłam ciekawa czy nawet pomyślała o moim wyjeździe do Dortmundu.
- Proszę cię nie zaczynaj tego tematu.- powiedziała to obojętnym głosem.
- Ale mamo ty pracujesz, Kamila prawie nigdy nie ma w domu. Ja sama muszę tu siedzieć.- próbowałam ją przekonać.
- Tak, ale przynajmniej wiem, że nic ci się nie stało i mogę cię codziennie widzieć.- przy naszej rozmowie zachowywała nienaturalny spokój.
- Czuję się jak w kinie ale dokładnie nie wiem o co chodzi?- zapytał się Piszczek.
- No bo dostałam propozycję gry w klubie z Dortmundu.- szybko mu wytłumaczyłam.
- Super! Jedziesz z nami do Niemczech.- krzyknął Łukasz.
- Łał, gratuluję Karolina.- powiedział Lewy odkładając szklankę z sokiem.
- Jeszcze nie wiadomo czy pojedzie.- odezwała się mama.
- Dlaczego?- krótko rzuciła Agata?
- Bo moja kochana mama nie chce mnie puścić.- odłożyłam sztućce i oparłam ręce na stole.- Chce zniszczyć moje marzenia.
- Nie to nie prawda! Chcę po prostu mieć cię zawsze przy sobie.- doprowadziłam ją do tego, że podniosła głos.
- Ale mamo zrozum ja i tak kiedyś bym się wyprowadziła.- delikatnie do niej powiedziałam.
- Tak wiem… Dopiero co cię odzyskałam a teraz tak mam cię wypuścić.- powiedziała to z takim smutkiem i żalem.
- My się nią tam zaopiekujemy.- swoją pomoc nade mną nawet zaoferowała Ania.
- No właśnie! Mój dom stoi cały pusty.- wtrącił się Łukasz.
- To co mamo, mogę jechać?- zrobiłam słodkie oczka i popatrzyłam się na moją wyrocznię.
- A do kiedy musisz dać odpowiedź?- zwróciła się do mnie.
- No tak do 15 sierpnia. Ale muszę mieć jeszcze czas aby się tam przeprowadzić no i znaleźć szkołę.- odpowiedziałam z wielką nadzieją.
- Mamy jeszcze osiem dni. Do jakiej szkoły byś tam chodziła jak nie znasz dobrze niemieckiego?- i tu mnie zamurowało.
- Nie wiem…- moja malutka nadzieja zagasła. Znów zrobiłam się ponura.
- Z tego co wiem.- zaczął Lewy- to w Dortmundzie- wziął kęs pysznej zapiekanki.- jest polska szkoła.- nareszcie dokończył i spojrzał na Kubę.
- Chyba tak, tam obok biblioteki.- dorzucił kuzyn.
- No i już mam szkołę.- na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Dobra, dobra pożyjemy zobaczymy. Jeszcze się zastanowię. A teraz zjadaj tą pyszną zapiekankę.- mama spojrzała na mój talerz, rzeczywiście nawet nie tknęłam kolacji.
Już dawno nie spędziłam tak miłych chwil w gronie najbliższych, co prawda brakuje mi jeszcze Przemka, Kamila no i jego dziewczyny no ale trudno. Zakończyliśmy rozmowę na temat mojego wyjazdu. Piszczek rozśmieszył nas swoimi nowymi kawałami, opowiedział kilka ciekawych i śmiesznych historii, które się przydarzyły piłkarzom w klubie. Wstałam i zaczęłam sprzątać ze stołu, z chęcią pomogły mi Ania i Agata.
- Mamo jak chcesz to idź się połóż, my tu posprzątamy.- powiedziałam i posłałam do niej swój uroczy uśmiech.
- No chyba tak zrobię, jestem padnięta po podróży.- wstała od stołu, nagle zatrzymała się przed schodami- Dziękuję słoneczko- powiedziała całując mnie w czoło.
- Ale się młoda podlizujesz.- rzucił Lewy, widząc, że mama wyszła już na sama górę.
- Ma się ten talent.- odparłam.
- Jaki dziś film oglądamy?- zapytał się Kuba, który klęczał przed plazmą i kolejno przekładał płyty.
- Dawaj tu my wybierzemy.- Robert i Łukasz szubko wstali od stołu i pobiegli obok Kuby.
- Ja zrobię popcorn.- zaproponowałam i szybko wzięłam się do roboty.
Piłkarze wybierali film, Ania i Agata sprzątały po kolacji, myły naczynia a ja robiłam popcorn. Zapowiadał się przemiły wieczór wśród ludzi, których kocham.
- Co macie ciekawego?- podeszła do nich Ania pytając.
- Ja jestem za ,, Jestem Bogiem’’.- powiedział Kuba.
- Ja bym pooglądał jakiś horror albo komedie.- dodał Robert.
- Ja wiem co pooglądamy.- Piszczek pokazał nam okładkę filmu, ,,Ted’’.
- Ja jestem za!- krzyknęłam niosąc popcorn.
- Albo ,, Zakochani w Rzymie’’.- zaproponowała Agata.
- Ooo kocham ten film.- odparłam siadając na sofie w samym środku.
- To co w końcu oglądamy?- zapytał się kuzyn.
- Ted jest śmieszniejszy.- wymamrotał Robert.
- Ale ,, Zakochani w Rzymie’’ to romantyczny film.- powiedziała Ania wystawiając do swojego narzeczonego język. Robert podszedł do niej i się przytulił.
- Dobra najpierw oglądamy Teda, najwyżej potem zakochani w Rzymie ale i tak uśniemy.- rozsądziłam.
- Ok. no to puszczam misia Teda.- oznajmiła nam Kuba dziwacznie uśmiechając się do nas.
Sofa na szczęście była duża więc zmieściliśmy się na nią wszyscy. Od prawej strony siedział: Ania przytulona do Roberta, ja, Łukasz i nasze małżeństwo Agata i Kuba. Film się zaczynał ja wyjęłam z kieszeni komórkę i napisałam sms-a do Przemka:
Miałeś mnie ucałować do snu… Oglądamy film, przyjdź do nas :*
Minęło już 30 min filmu, gdy dostałam odpowiedź:
Przepraszam nie mogę :*
Łukasz kątem oka przeczytał mojego sms-a.
- Jeszcze do ciebie przyleci na skrzydłach.-szepnął mi po cichu. Skromnie się do niego uśmiechnęłam. Położyłam swoją ciężką i zmęczoną głowę na jego udach. Skuliłam się w kłębek i oglądałam film. On delikatnie głaskał mnie po włosach.

piątek, 23 sierpnia 2013

Nie ważne co mówią inni ty i tak musisz być silny.

Schodząc ze schodów widziałam Przemka, czekał na mnie oparty o kaloryfer. Usłyszał moje kroki i podniósł głowę do góry. Nic nie mówiąc skierowałam się w stronę szatni. Przemek tylko podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Jeden mały gest a tak dużo znaczy.
- Poczekam na ciebie.- stanęliśmy po szatnią.
- Dobra…
Wszystkie dziewczyny już wyszły i pewnie poszły oblewać sukces. Szybko się przebrałam, poczesałam włosy i spakowałam swój strój do torby. Wychodząc obróciłam się jeszcze, żeby sprawdzić czy niczego nie zostawiłam, mogłam iść. Otwierając drzwi, widziałam Przemka opartego o ścianę. Podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam. Był zaskoczony ale odwzajemnił mój całus.
- A to za co?- zapytał, nie ukrywał zdziwienia.
- Za to, że jesteś.- odpowiedziałam i delikatnie go pocałowałam. Zaplotłam swoje palce w jego dłoń. Ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego domu.
- Co ci powiedział?- zadał mi pytanie.
- A nic, takie tam…- odpowiedziałam.
- Ej zaczynam być zazdrosny.
- Nie musisz.- uśmiechnęłam się do niego.- I gdzie pójdziesz do Wrocławia czy do Niemczech?
- Jeszcze nie wiem. A ty?
- Może do Dortmundu. Byłoby znakomicie.- nie mogłam ukrywać jak bardzo się cieszę, na mojej twarzy gościł szczery uśmiech.
- Ja też mam propozycję z Dortmundu!
- To znaczy, że…
- Że możemy tam razem pojechać.- dokończył za mnie.- Zawsze razem…- poczułam jak przez moment mocniej ścisnął moją dłoń.
- Tak… ale
- Ale co?
- Nie będzie tam mojej najlepszej przyjaciółki.- moja mina zrzedła.
- Przykro mi. Przecież Natalka zagrała bardzo dobry mecz.
- Też tak sądzę.- zamilkliśmy. Trzymaliśmy się za ręce, byliśmy już blisko mojego domu.
- Filipa gdzieś wzięli?- przerwałam tą ciszę.
- yyy… Tak chyba też do Wrocławia i jeszcze do Śląska.- odpowiedział mi. Pochylił się i zerwał z czyjegoś ogródka kwiatka.- Proszę to dla ciebie, mój kwiatuszku.- wręczył mi go.
- Uuuu… słodki jesteś.- dałam mu całusa w policzek. Skręciliśmy w uliczkę, na której mieszkaliśmy.
- Przyjdę jeszcze do ciebie, ucałować na dobranoc.- położył swoją dłoń na moim policzku, delikatnie pocałował mnie w usta.
- Będę czekać na ciebie.- powiedziałam puszczając jego rękę. Jakoś posmutniałam widząc jak odchodzi.
- Tylko jak przyjdę masz już grzecznie leżeć w łóżeczku.- odwrócił się do mnie i posłał swój czarujący uśmiech.
- No ta, na pewno… pa pa.- jak mała dziewczynka pomachałam do niego.
- Cześć! Kwiatuszku…- jak zawsze nie potrafiliśmy się ze sobą rozstać.
Weszłam do domu, w korytarzu zauważyłam walizkę mamy. Wróciła już z Rzeszowa. W salonie Kuba bawił się z Oliwką.
- Hejj Kuba nie wiesz co się stało!- już od samego progu krzyczałam.
- Co takiego?- zapytał wyraźnie zainteresowany.
- Jadę do Dortmundu!- jego oczy chyba chciały opuścić swoje miejsce.
- Jakiego Dortmundu?- ze schodów szybkim krokiem zeszła moja mama.
- No bo, dzisiaj na treningu byli trenerzy z Niemczech i Warszawy. No i ja dostałam aż dwie wizytówki.- opowiadałam to z takim przejęciem.
- I co te wizytówki niby znaczą?- zapytała mama.
- To, że może wybrać klub do, którego chce iść.- odpowiedział za mnie Kuba.
- Ja do Warszawy czy tam do Dortmundu się nie wybieram.- powiedziała mama zakładając rękę na rękę.- Zostajemy w Krakowie, tu jest nasz dom. Ja tu mam pracę a ty szkołę.
- Ale mamo !!



Anonimowi też mogą dodawać komentarze... ♥ ♥ ♥

czwartek, 22 sierpnia 2013

Życie to nie bajka, raz pijesz frugo a raz tymbarka. :)

- Tak… A tobie jak poszło?- położyliśmy swoje ręce na naszych taliach.
- Znakomicie. Chcą mnie we Wrocławiu i w Niemczech.
- Będziesz grał w Borussi ?
- Ha ha ha, nie tak szybko… ale w przyszłości kto wie.- popatrzyliśmy się na siebie i musnęłam wargami jego usta.
- Nie kuś mnie.- szepnął do mnie.
- Yyyhhmm… przepraszam. – z sali wyszedł nasz trener jak zawsze ostatni. W przejściu natknął się na nas. – Karolina chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać.- nie wiedziałam o czym, ale to pewnie było coś ważnego.
- Dobrze…- puściłam Przemka rękę i poszłam za trenerem. W pokoju dla nauczycieli w-fu nic się nie zmieniło. Czułam się tam jak w domu najlepszej ciotki. Usiadłam swobodnie na kanapie.
- O czym chciał pan ze mną porozmawiać?- zapytałam. Trener chwycił krzesło i usiadł na nim naprzeciwko mnie.
- Dostałaś dwie oferty z klubów, aż dwie. Możesz wyjechać do Niemczech, Warszawy albo zostać tu. Nie zmuszam cię abyś tu została bo nie ma po co. Dzięki solidnym treningom, nauczyłaś się co to znaczy prawdziwa gra w siatkę. To nie tylko odbijanie i serfowanie. To są również siniaki, zakwasy, poświęcenie, mnóstwo pracy, dobre chęci. Ty przede wszystkim chcesz grać i cieszysz się z tego co robisz, daje ci to dużą satysfakcję.– spojrzał mi prosto w oczy i zapadła grobowa cisza.- Dobra koniec tego kazania. Gdzie chciałabyś pójść do stolicy czy do Dortmundu?
- Do Dortmundu?- nie wierzyłam własnym uszom.
- No tak. Chyba jeszcze nie przeczytałaś wizytówki?
- No nie.- jakoś nie spojrzałam na ten kawałek papieru, miałam to zrobić w domu.
- To gdzie chciałabyś grać?
- Sama nie wiem… Warszawa jest bliżej ale Dortmund to jest aż Dortmund no wie pan.
- Tak, tak. Dobrze się zastanów…- wstał i odstawił krzesło na swoje miejsce. Ja się zamyśliłam, delikatnie przegryzła wargę.
- Możesz już iść bo jeszcze chłopak będzie zazdrosny.- powiedział trener.
- Nie będzie. Do widzenia.- odpowiedziałam i już miałam wychodzić…
- Karolina! Jeśli gra w siatkę nie będzie ci dawała radości, szczęścia i satysfakcji tylko będzie cię nudziła i męczyła to nie warto.- dokładnie chyba nie zrozumiała tego przekazania. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Jednak coś nakazywało mi wrócić i coś powiedzieć.
- Trenerze jak kocham siatkę. Ten wysiłek, te treningi. Jestem szczęśliwa, że mogę grać i odnosić sukcesy w tym co robię.- odpowiedziałam panu na to wszystko co mi powiedział.
- To chciałem usłyszeć. Teraz na pewno podejmiesz słuszną decyzję. – uśmiechnęłam się i wyszłam. Jeszcze raz musiałam wrócić…
- Trenerze, dziękuję i do widzenia.- drugi raz przerwałam mu picie kawy.
- Leć już… - uśmiechnął się do mnie. Ja nareszcie wyszłam, teraz byłam pewna, że już wszystko powiedziałam co mi leżało na duszy.

środa, 21 sierpnia 2013

Uśmiechem zasłoń łzy i udawaj, że jesteś szczęśliwa.

- Świetny mecz dziewczyny!- krzyknął do nas najwyższy z mężczyzn. Podszedł do naszego trenera i przywitał się z nim. Na naszych buziach zagościł szczery uśmiech.
- Dobra teraz weźcie sobie piłki i poodbijajcie sobie.- powiedział nam trener.
- A możemy zagrać w ziemniaka?- zapytała się Natalka i zrobiła słodkie oczka w stronę pana.
- Tak możecie.- odpowiedział.
Ustawiłyśmy się w kółku i kolejno odbijałyśmy. Trener i mężczyźni rozmawiali ze sobą spoglądając na nas. Piłka leciała wysoko w moją stronę, przyjęłam ją sposobem górnym i odbiłam do Klaudii. Ona kolejno odbiła do Oliwi i tak dalej…
- Koniec treningu.- po pewnym czasie usłyszałyśmy głos trenera i długi gwizdek. – Chodźcie tu jeszcze na chwilę musimy pogadać. – spojrzałyśmy na siebie nie wiedząc o co chodzi, podeszłyśmy do trenera i tych facetów.
- Jak pewnie się domyślacie, odwiedzili nas panowie z Niemczech, którzy są Polakami. Są to trenerzy z klubów zagranicznych i z Polski również. Zafascynowała ich wasz determinacja i gra.- na chwilę przerwał.- Dlatego ten trening mógłby byś dla was wielką szansą. Przez ten czas, który z wami trenowałem był wspaniały. Z moją pomocą odniosłyście kilka sukcesów i jedną szczególną porażkę, która was tylko wzmocniła. Teraz niektóre z was zapewne odejdą do lepszych szkółek siatkarskich. Chciałem wam tylko powiedzieć, że każda z was ma wielki potencjał, ducha walki i dobry styl gry. Nieważne czy odejdziecie czy zostaniecie pamiętajcie róbcie to co kochacie a wszystko się jakoś ułoży.- w jego głosie usłyszałyśmy nutkę wzruszenia. – Teraz porozmawiają z wami trenerzy, powodzenia dziewczyny.- jego wzrok padł na trenerów. Podeszli do nas.
- Jesteście niesamowitą drużyną siatkarską. Zauważyliśmy wśród was szczególne diamenty, które z chęcią wyszlifowalibyśmy.- dziewczyny spojrzały na mnie i Natalkę. Może to my byłyśmy tymi diamentami.
- Powiem szczerze mi najbardziej podobały mi się numer 11, 14, 3 i 8. – zaczął wymieniać niemiecki trener polskiego pochodzenia.- dziewczyny zaczęły poklepywać mnie po plecach z gratulacjami. Na mojej koszulce widniał numer jedenaście. Oczywiście cieszyłam się z tego ale dlaczego wśród mnie, Klaudii, Eweliny i Anki nie ma Natalki? Dzisiaj zagrała bardzo dobry mecz…
- Mi również podoba się 11 i jeszcze 6 i 9.- dopowiedział polski trener z Warszawy. Na ustach Natalki zauważyłam uśmiech, przytuliłyśmy się. Prawie każda z nas dostała wielką szansę.
Trenerzy rozdali nam kolejno swoje wizytówki. Cieszyłyśmy się jak głupie.
- Z naszej strony to chyba wszystko, jeszcze się do was odezwiemy za kilka dni. Dobrze się zastanówcie. A teraz możecie iść do szatni.
Pobiegłyśmy w stronę drzwi. Każda z nas się cieszyła ze swojego szczęścia albo ze szczęścia koleżanki. Wychodząc nie spodziewanie wpadłam w objęcia Przemka.
- Cześć moja gwiazdo. Chyba tylko ty dostałaś aż dwie wizytówki.- ach ten Przemek…




PRZEPRASZAM Was bardzo, że znów zniknęłam :> Już drugi raz wracam i mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście. Będę dodawać kolejne rozdziały, będą krótkie ale częste. :) http://ask.fm/klaudiaheeeyy -----> mój ask :)

ZACHĘCAM DO CZYTANIA MOJEGO BLOGA !!
<3 ♥ <3