Obudziłam się z szerokim uśmiechem i rozpromienioną twarzą. Chciałam żyć jak najdłużej, cieszyć się moim szczęściem, które nareszcie do mnie przyszło i nigdy nie wypuszczę go z moich rąk. Wstałam radosna jak skowronek. Ubrałam się w krótkie szorty i czerwoną koszulkę na ramiączkach. Poszłam do łazienki umyłam się, włosy związałam w kucyk i nałożyłam delikatny i subtelny makijaż. Z półki wzięłam moje okulary przeciw słoneczne, chwyciłam torbę i zbiegłam na dół. W kuchni nikogo nie było. Zrobiłam sobie kanapki z nuttelą i je zjadłam. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że mam chłopaka! Musiałam już wychodzić, nie mogłam się doczekać kiedy się z nim spotkam. Po drodze przypomniałam sobie, że dzisiaj odbędzie się turniej Coca Cola Cup. Miałam nadzieję, że nasi chłopcy przejdą dalej. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to?- po dotyku i głosie rozpoznałam Przemka.
- Przemek, wiesz od wczoraj bardzo się za tobą stęskniłam.- odpowiedziałam.
- Nie ja bardziej.- zaczął się ze mną przedrzeźniać.
- Słodki jesteś. Dzisiaj są zawody, liczę na was a na ciebie w szczególności.
- Miła jesteś, postaram się mam nadzieję, że nie zawiodę ciebie.
Razem poszliśmy do szkoły rozmawiając o turnieju. Zawody miały zacząć się o 9-tej.
Gdy doszliśmy do naszego gimnazjum Przemek zabrał mnie abym zobaczyła skład jakim mieli wygrać dzisiejsze zawody. Trener Przemaka, którego znałam zagadał do mnie:
- Słuchaj Karolina mam dla ciebie świetną pracę.- zaczął mówić.
- Brzmi interesująca niech pan mówi dalej.- byłam bardzo ciekawa o co chodziło.
- Nasza szkolna pielęgniarka wzięła urlop, i nie będzie jej dzisiaj na zawodach. A jak znam życie na boisku chłopcy nieźle się pofalują.- nie do końca wiedziałam o co chodzi.
- Ale co ja miałabym robić? Przecież nie jestem pielęgniarką.- odpowiedziałam.
- Opatrzyłabyś tylko ranę, polała wodą utlenioną albo zamroziłabyś zamrażaczem. I byłabyś zwolniona z dzisiejszych lekcji co ty na to?- ta propozycja mi się bardzo spodobała.
- Dobrze, zgadzam się. Zwolnienie z lekcji mnie przekonało.- będę mogła oglądać wszystkie mecze i wspierać Przemka. Co to dla mnie opatrzyć kilka ran piłkarzom? Dam radę.- pomyślałam. Przemek był przy tej rozmowie, bardzo się ucieszył, że będzie mógł zadedykować strzelonego gola dla mnie. Poszedł wraz ze swoją drużyną przebrać się do szatni a ja poszłam po apteczkę. Mieliśmy naprawdę dobrze przygotowany skład. Wiele godzin ciężkiej pracy wykonali na treningach, żeby teraz móc zakwalifikować się dalej. Na bramce stał najlepszy kumpel Przemka – Piotrek. W obronie stał Igor i Rafał a w ataku na prawym skrzydle mój Przemek, na lewym Wojtek i na środku Filip. Na turniej przyjechało pięć drużyn, my byliśmy szóstą. Podzielono je na dwie grupy A i B. W grupie A, byliśmy my gimnazjum nr 4, gimnazjum nr 1 i gimnazjum nr 7. Natomiast w grupie B było gimnazjum nr 3, gimnazjum nr 6 i gimnazjum nr 9. Wszystkie drużyny pochodziły z Krakowa. Każde gimnazjum zagra dwa mecze. Te drużyny, które wyjdą z grupy zagrają ze sobą o pierwsze miejsce. Naszczęście dwa najlepsze składy przejdą dalej.
Była ósma, siedziałam już na boisku na ławce dla zawodników. Nagle z szatni wybiegła nasza szkolna drużyna w żółtych strojach i z czarnymi numerkami na plecach. Przemek miał na plecach numer 11. Strasznie przypominały mi Borussie Dorthmund. Cała drużyna przyszła obok mnie na ławkę.
- Macie super stroje, które przypominają mi moją ulubioną drużynę, która rzadko przegrywa. Także wy też macie wygrać.- chciałam im jakoś dodać otuchy.
- Postaramy się nasza pielęgniarko. – zażartował Piotrek.
- Tylko żebym nie musiała was często opatrywać. -odpowiedziałam.
- Trudno będzie, przy takiej ładnej pielęgniarce każdego piłkarza coś zaboli.- odezwał się Filip. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nasze pogaduchy przerwał trener.
- Chłopaki koniec tych pogawędek, zapraszam na rozgrzewkę, zaraz przyjadą inne drużyny. Szybko, przecież musimy to dzisiaj wygrać.- trener poganiał chłopaków. Wszyscy poszli oprócz Przemka.
- Słuchaj może zadzwonię po Łukasza, Lewego i Kubę.- zaproponowałam mu.
- Czy ja wiem, a jak się zbłaźnię? Przecież mnie będzie oglądał sam Robert Lewandowski.- odpowiedział.
- Nie martw się, będziesz mieć motywację żeby pokazać w stu procentach na co cię stać.- chciałam go do tego przekonać.
- Ale ja już mam motywację. Ciebie.
- mmm… Słodki jesteś.
- Przemek!! Nie obijaj się! Szybko na rozgrzewkę!- trener zaczął krzyczeć na Przemka.
- Idź już.- dodałam mu sił całując go w policzek. Orzeźwiony pobiegł na boisko.
- Ściągnę chłopaków!- krzyknęłam do niego. Nic mi nie odpowiedział. Z torebki wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Piszczka:
- Cześć co robicie?
- Jemy śniadanie. A potem to jeszcze nie wiem. A co?
- Jak byście chcieli to wpadnijcie na orlik, obok mojej szkoły. Odbędzie się turniej z nogi. To co będziecie?
- Ja na pewno będę. Kuba i Lewy chyba też.
- To super! Weź z mojego pokoju tą koszulkę z BvB co dostałam od was na urodziny. Z góry dzięki.
- Ok. nie ma sprawy. Coś jeszcze potrzebujesz?
- Wodę do picia, coś czuję, że będzie dzisiaj gorąco.
- Dobra. My będziemy za jakieś pół godziny.
- Ok. Do zobaczenia pa, pa.
Rozłączyłam się. Promienie słońca ogrzewały moje plecy, niebo było bez chmurne. Powiewał delikatny wietrzyk. Chłopaki mieli rozgrzewkę a ja im się przyglądałam. Nagle na murawę upadł Igor, złapał się za nogę i zaczął krzyczeć: ,, Ała, ała to boli pomocy! Wezwijcie pielęgniarkę!’’ Podeszłam do niego, nachyliłam się nad nim:
- Igor jeszcze nie musisz udawać, to dopiero rozgrzewka. – powiedziałam.
- Ja tylko chciałem sprawdzić czy mnie dobrze słyszysz.- odpowiedział. Cała drużyna zaczęła się z niego śmiać wraz z trenerem.
Kilka kwadransów później.
Wraz z Łukaszem, Robertem, Anką, Kubą, Agatą i małą Oliwią siedzieliśmy na ławce dla zawodników. Miałam na sobie w koszulkę BvB, którą przywiózł mi Piszczek. Piłkarze mieli na sobie czapki z daszkiem i zachowywali się jak normalni ludzie a nie jak gwiazdy piłki nożnej dzięki temu nikt ich nie rozpoznał. Młodzi piłkarze weszli na boisko. Rozpoczął się pierwszy mecz. Przeciwko sobie stanęli gracze z GP (gimnazjum publiczne) nr 1 kontra GP nr 7. Po pierwszej połowie był remis 0:0, jednak w ostatnich minutach napastnik z GP nr 1 zdobył dla swojej drużyny zwycięskiego gola. Musiałam tylko raz biec do sfaulowanego chłopaka, który na łydce miał odciśnięte dwa korki. Naszczęście wystarczył tylko zamrażacz.
Potem grał GP nr 9 VS GP nr 3. Zwyciężyło gimnazjum nr 3, 2:1. Na murawę weszli nasi chłopcy, mieli zagrać z GP nr 1. Już na samym początku przejęliśmy piłkę. Igor pięknym długim podaniem kopnął piłkę na prawy atak do Przemka. Świetnie ominął obrońcę, zdecydował się strzelać… Jest mamy pierwszego gola!!!! – zaczęłam krzyczeć. Przemek wskazał ręką na mnie i przesłał mi całusa. Miałam ochotę podbiec do niego i go uściskać ale niestety nie mogła. Gra toczyła się dalej, piłkę przejęli przeciwnicy i zaczęli nas atakować ale nasi obrońcy dobrze sobie z nimi poradzili. GP nr 1 wywalczyło rzut rożny, dośrodkowali i w 18min dostaliśmy bramkę do szatni. Chłopcy się załamali ale ja wiedziałam co może im pomóc rozmowa z piłkarzami Borussi. Moje słodkie oczy i szeroki uśmiech wystarczyły żeby się zgodzili. Poszłam razem z nimi do szatni. Zapukałam.
- Proszę. – odezwał się trener, który nerwowo im tłumaczył co muszą robić.
- Przyprowadziłam wam kogoś kto wam pomoże.- powiedziałam. Weszliśmy do środka, piłkarze zdjęli czapki i … wszyscy wraz z trenerem otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia. Oprócz Przemka, który poznał ich na imprezie.
- Czy oni widzieli naszą porażkę?- zapytał się Filip.
- Nie to nie była porażka, graliście naprawdę dobrze.- powiedział Piszczek.
- Musicie szybciej i dokładniej do siebie podawać. To ich zgubi.- dodał Lewy.
- Obrońcy starajcie się jak najszybciej przekazywać piłkę do przodu. Wtedy zwiększą się szanse na strzelenie bramki.- i na koniec Kuba.
- No to ja chyba już nic nie muszę mówić.- dopowiedział trener.
Zbliżał się koniec przerwy, piłkarze przybili piątkę na szczęście i powoli wychodzili z szatni. Przemek wychodził ostatni, szybkim ruchem chwyciłam go za ramię, oparłam go o ścianę i namiętnie pocałował go w usta.
- No, to teraz musicie wygrać. - powiedziałam.
- Po takim dopingu na pewno nie przegramy. – odpowiedział.
Wyszliśmy razem na boisko, na koniec dałam mu jeszcze kopa na szczęście i szeroko się do niego uśmiechnęłam. Poszłam zająć swoje miejsce.
- Chociaż raz jestem jako kibic a nie jako zawodnik.- odezwał się Łukasz.
- Jacie nie wiedziałem, że tu na ławce dostaje się takiej wiary. Miliony kibiców liczy na swój ulubiony klub… a tu nagle on przegrywa.- odpowiedział Kuba.
- Czy ty sugerujesz, że oni przegrają?!- zezłoszczona zapytałam się Kuby.
- Nie. Ooo… widzisz gol!- odpowiedział mi.
- Aaaaaaaaaaa!!!!!!! Tym razem strzelił z lewego skrzydła Wojtek. Ale ja i tak się cieszyłam.- wygrywamy 2:1.
- To co ma najtrwalszego w sobie kibic to nieskończona wiara w wygraną. – powiedział Lewy.
- Ale zabłysłeś mądrością Lewy.- dopowiedział mu Piszczek.
Ostatecznie wygraliśmy 2:1. Walka była zacięta, przeciwnicy walczyli do końca jednak my biliśmy silniejsi. Potem grało GP nr 3 kontra GP nr 6. W ciągu meczu doszło do zderzenia głowami. Chłopak z GP nr 3 dostał w nos, leciała mu krew. Zszedł z boiska, zaprowadziłam go do łazienki i tam się nim zajęłam.
- Nieźle dostałeś. – zaczęłam z nim rozmawiać.
- Nic mi nie będzie, tylko żebyśmy wygrali.- odpowiedział mi.
- Dobra ale się teraz nie ruszaj.- musiałam obmyć mu nos z krwi a nie chciałam, żeby woda utleniona dostała się do oczu.
- Masz trzymaj sobie tu chusteczkę. I wracaj na boisko.- powiedziałam mu co ma robić.
- Już koniec? Szkoda bo opatrywała mnie naprawdę ładna pielęgniarka.- zaczął mnie podrywać.
- Dobra, spadaj na boisko.- odpowiedziałam mu.
- Ok. Już idę i sorry, że poplamiłem ci tą super koszulkę.- pobiegł na boisko a ja spojrzałam na swój strój miałam na nim kilka czerwonych plamek z krwi. No nic, wypierzę się- pomyślałam. Zakrwawione chusteczki wyrzuciłam do kosza i poszłam na orlik. GP nr 3 wygrało 1:0. Teraz na murawę, po raz drugi weszli moi koledzy. Tym razem grali z GP nr 7. Poprawili wszystko to co źle robili na poprzednim meczu. Wykorzystali wszystkie wskazówki, które dostali od Lewego, Kuby i Piszczka podczas meczu gdy grało GP nr 3 i GP nr 6. Gra prawie cały czas toczyła się po stronie przeciwnika, tylko kilka razy piłkarze z GP nr 7 ją przechwycili. Ostatecznie wygraliśmy 2:1. Gole zdobyli: Filip i Wojtek. Wyszliśmy z grupy i mieliśmy zapewniony awans, czekał już na nas tylko mecz o pierwsze miejsce z GP nr 3. Piłkarze z mojej drużyny byli zdeterminowani i nastawieni na wygraną, choć wiedzieli, że ten mecz nie będzie należał do łatwych. Trybuny były zapełnione, cała szkoła przyszła im kibicować. Mecz się rozpoczął. Przeciwnicy szybko zaczęli nas atakować i uderzać na bramkę. My nie potrafiliśmy im odebrać piłki. Nasz bramkarz Piotrek radził sobie doskonale, do czasu. W ostatniej minucie kończącą pierwszą połowę strzelili nam bramkę. Chłopcy poszli wraz z trenerem do szatni, musieli to sobie wszystko poukładać jak dobrze to rozegrać. Na boisko weszli z wiarą, że jeszcze mogą wygrać. Wszyscy kibice zaczęli robić faję.
- Kurczę atmosfera jest tu lepsza niż na narodowym gdy my gramy.- zażartował Piszczek.
Nareszcie, w dziesiątej minucie drugiej połowy Przemek zdobył bramkę!! Moja radość była nie do opisania, czułam się jak na Euro 2012. Nagle podbiegł do mnie:
- Chyba doping zaczyna działać.- powiedział.
- Oby nie przestawał.- odpowiedziałam mu uśmiechając się. Pobiegł na boisko. Nasi przeciwnicy od razu zaczęli nas atakować. Podawali do siebie, co zgubiło naszych chłopaków. Nareszcie Igor odebrał im piłkę, szybo podał do Przemka. Biegł był sam na sam z bramkarzem, wszyscy piłkarze biegli za nim . Zdecydował się strzelać z pewnej odległości, niestety bramkarz doskonale się rzucił i obronił. Szybkim i mocnym podaniem wykopał piłkę do przodu. Napastnik z przeciwnej drużyny okiwał naszych obrońców i pobiegł na bramkę. Niestety naszemu bramkarzowi nie udało się obronić. To już był koniec, przegraliśmy 1:2. Drugie miejsce nie jest takie złe, ważne, że przeszliśmy dalej. Podbiegłam do naszych piłkarzy, wszyscy leżeli na murawie. Byli źli na siebie, że nie udało im się wywalczyć pierwszego miejsca. Starałam się ich pocieszyć jakoś rozweselić, pomógł mi w tym Piszczek:
- Zapraszam wszystkich na małą bezalkoholową imprezę do domu Karoliny!- podał im taką propozycję. Byłam bardzo zaskoczona.
- Czy ja dobrze słyszałem impreza?- z murawy poderwał się Igor.
- No w końcu musimy uczcić to wspaniałe drugie miejsce.- powiedział Lewy.
- To my idziemy się ogarnąć i spotykamy się u naszej pielęgniarki.- oznajmił Filip. Wszyscy piłkarze poszli do szatni. Kątem oka widziałam chłopaków, którzy z nami wygrali.
- Tym razem to my wygraliśmy. – nagle krzyknął do mnie ten chłopak, którego opatrywałam w łazience.
- Ale tylko tym razem.- odpowiedziałam i odeszłam.
Lewy, Kuba, Ania, Agata i mała Oliwia pojechali do domu a ja z Łukaszem do sklepu, żeby coś kupić na zabawę. Do koszyka zapakowałam kilka paczek chipsów, zgrzewkę pepsi, jakieś ciasteczka i paluszki. Łukasz poszedł za to wszystko zapłacić i pojechaliśmy do domu. W samochodzie prawie wcale się do siebie nie odzywaliśmy. Zachowywał się tak jakby się na mnie gniewał. Przed przyjściem chłopaków zdążyłam się jeszcze przebrać w sukienkę:
Niektóre gwiazdy zabawy, czyli nasi piłkarze przyszli ze swoimi dziewczynami, nie miałam i m tego za złe. Na zabawę wpadły też moje przyjaciółki Judyta i Natalka ze swoim chłopakiem Danielem. Przemek wyglądał nie ziemsko w niebieskiej koszuli w kratę, krótkich dżinsowych spodenkach i trampkach. Na imprezie było jakieś 30 osób. Dobrze, że miałam duży dom. Robert z Anką i Kuba z Agatą świetnie się z nami bawili. Oliwią zajął się Łukasz, który był ostatnio jakiś nie obecny. Imprezowa muzyka leciała z mojego laptopa. Tańczyłam z moim chłopakiem i czułam się taka bezpieczna. Dobrze, że zostaliśmy parą- pomyślałam. Właśnie wtedy wróciła moja mama z pracy, strasznie bolała ją głowa i źle się czuła dlatego kazała zakończyć zabawę. Nasze ucztowanie zakończyło się około 22. Czule pożegnałam się z Przemkiem całując go u usta. Nie potrafiliśmy się ze sobą rozstać.
przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieje, że nadal będziecie czytać i komentować mojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Warto było poczekać :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Pozdrawiam i dzięki za komentarz u mnie ;)
dziękuję :)
OdpowiedzUsuń