poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Jeżeli to jest sen chcę spać całą wieczność.

Wstałam przed siódmą. Pod oczami miałam wielkie wory z płaczu. Za dobrze nie wyglądałam i tak też się czułam. Niestety musiałam wstać iść do szkoły i przetrwać te siedem lekcji. Dobrze, że nauczyciele nie zadają już nam prac domowych. Na dworze przygrzewało letko słońce. Czuć było chłodny wiaterek, nie było gorąco. Nawet długo nie zastanawiając się wybrałam:


Moje długie, brązowe włosy rozczesałam, zostawiając je rozpuszczone i zrobiłam sobie delikatny makijaż. W myślach ciągle miałam ten głupi list i słowa mojej rodziny, że nie pozwolą mnie zabrać. Zeszłam na dół, byłam bardzo zdziwiona gdy zobaczyłam wszystkich krzątających się w kuchni. Piłkarze siedzieli przy stole, Ania parzyła kawę a Agata robiła śniadanie. Mama pojechała już do pracy.
- Hej, wszystkim.- przywitałam się cichym głosem.
- Cześć, jak się czujesz?- pierwszy odezwał się Lewy.
- Jak nastolatka, którą ojciec po dwunastu latach chce zabrać od rodziny.- trochę zezłoszczonym głosem odpowiedziałam mu.
- No tak… Sorry.- Robert widział moją zezłoszczoną twarz i od razu mnie przeprosił lecz to ja popełniłam błąd mówiąc tak do niego. W końcu on był starszy odemnie i chciał mi współczuć.
- Nie to ja przepraszam. Głupio się zachowałam wobec ciebie. Wybaczysz mi?- nie chciałam być z nikim skłócona więc od razu poprosiłam o przebaczenie.
- No jasne. Chodź tu do mnie.- przytuliliśmy się na zgodę.
- Hej przytulacie się bezemnie ?! Bo się obrażę!- z krzesła porwał się Piszczek i przytulił się do nas.
- Zaczynam być zazdrosny o własną kuzynkę.- Kuba bez namysłu dołączył się do nas. Anka popatrzyła się na Agatę i powiedziała:
- My nie będziemy gorsze.- podeszły do nas. I w taki sposób wszyscy staliśmy na środku kuchni przytuleni do siebie, ja byłam najmniejsza i w dodatku w samym środku.
- Jak fajnie, że mam takich wariatów jak wy. – chyba wtedy poczułam się chociaż trochę szczęśliwa.
- Też cię kochamy.- powiedziała Agata.
- Nie chciałabym przerywać tej cudownej chwili ale ja muszę iść do szkoły. – niestety musiałam zakończyć to przytulanie. I pomyśleć, że mój ,,kochany tata’’ chce mi to wszystko zabrać.
- To ja cię odwiozę.- zerwał się Lewy.
- Ja też…- potem Piszczu.
- Nie bo ja.- i na koniec Kuba.
- Dzięki za fatygę chłopaki ale ja jak zawsze pójdę na nogach z kolegą. I tylko z kolegą.
- No przecież z kolegą ja nic nie powiedziałem.- Łukasz już wiedział o co chodzi.
- Ale pomyślałeś…- wydobyłam z dna mojego serca resztę radości i letko uśmiechnęłam się do niego. Wzięłam torbę i wyszłam.
Próbowałam być radosna uśmiechać się do znajomych ale nie potrafiłam ukryć smutku. Lekcje bardzo mi się wydłużały. Prawie dostałabym dwóję z odpowiedzi gdyby nie podpowiedź mojej najlepszej koleżanki Judyty. Zawsze mogę jej wszystko powiedzieć. Znamy się od przedszkola, przeżyłyśmy razem tyle wspaniałych chwil. Udało mi się z matematyki za rozwiązanie zadania dostałam czwórkę. Lepsze to niż dwa. Jeszcze tylko dwie lekcje i … koniec! Miałam dość już tej szkoły, chciałabym spać do południa, na śniadanie jeść truskawki z bitą śmietaną. Nikt z mojej paczki nie mógł zostać dzisiaj dłużej, musieli iść do domu. Ale na szczęście był on… Przemek. Poszedł kupić nam lody. Dla mnie wziął moje ulubione czekoladowe a dla siebie śmietankowe. Bardzo wolnym krokiem wracaliśmy w stronę naszych domów. Rozmawiając o zbliżających się wakacjach. Dzięki niemu zapomniałam o moich problemach… o liście. Czułam się jak wiosna piękna i radosna. Niestety coraz bardziej zbliżaliśmy się do domów, jakie szczęście, że mieszkaliśmy blisko siebie.
- Muszę już iść. Dziękuję za pyszny deser.- pożegnałam się z nim tym razem bez żadnych całusów.
- Ja się nie będę żegnać bo się jeszcze dzisiaj zobaczymy…- gdy to powiedział nie wiedziałam o co chodzi, ale już nie mogłam się tego doczekać.
- Trzymam cię za słowo.- odpowiedziałam mu jednocześnie się do niego uśmiechając.
- Pamiętasz powiedziałem, że nigdy cię nie zawiodę tym razem też tak będzie.- byłam już obok drzwi gdy mi to powiedział, wierzyłam w niego. Weszłam do domu i poczułam takie coś dziwne w sercu to chyba była tęsknota za Przemkiem. No cóż musiałam wrócić do rzeczywistości. Moje życie już nie było takie kolorowe, gdy nie widziałam jego. Wszystkie złe smutki wróciły do mnie. Weszłam do kuchni, przy stole siedziała zapłakana mama w ręce trzymała jakiś papier:
- Mamo, co się stało? Jesteś chora?- nie wiedziałam co ma znaczyć ten papier. Strasznie zmartwiłam się stanem mojej mamy.
- Nie, jestem zdrowa… Twój ojciec chce się bić o ciebie w sądzie.- ledwo wypowiedziała te słowa. Nie do końca zrozumiałam o co chodzi ale wiedziałam, że chce mnie zabrać do Anglii.
- My tą wojnę wygramy.- do kuchni wszedł Piszczek.
- Nikt nam ciebie nie zabierze.- w tym momencie nie zdołałam powstrzymać łez. Popłakałam się jak mała rozbeczana panienka.
Z kolejnego głupiego listu wynikało, że pierwsza rozprawa sądowa ma być za dwa dni w czwartek. Mają się na nią stawić mój brat, Kuba moja mama i ja. Nie wiedziałam czy ja to przeżyję. Nie mogłam się tym przejmować cały dzień, musiałam żyć dalej. Wszyscy starali się mnie rozśmieszać. Najbardziej udawało się to Lewemu i Piszczkowi.
Po południu wszyscy zagraliśmy w euro biznes. Po dwu godzinnej zabawie pierwsze miejsce zajął Kuba druga byłam ja i trzeci był Lewy. Nadchodziła 19-sta. My poszłyśmy do kuchni szykować pyszną kolację a chłopaki rozmawiali ze swoim trenerem przez skeypa. Trochę znam niemiecki, rozmawiali o tym kiedy muszą wrócić do Dorthmundu. O wpół do ósmej kolacja była gotowa. Kamil wrócił od dziewczyny. Byłam bardzo ciekawa kim ona jest, jeszcze nam jej nie przedstawił, chyba nie chce się śpieszyć. Więc całą durzą rodziną usiedliśmy do kolacji. Z Anką i Agatą przygotowałyśmy pyszne spagethi. Chłopaki wychwalali naszą potrawę i chętnie brali dokładki. Przy jedzeniu nie brakowało tematów do rozmowy i do śmiania się. Fajnie, że wokół siebie miałam ludzi, którzy wspierali i pocieszali mnie w tych trudnych chwilach dla mnie. Po kolacji Robert zabrał Anię na górę do swojego pokoju, Kuba z Agatą poszli kąpać małą Oliwię. Mama też poszła do swojej sypialni a Kamil poszedł szykować się na jakąś zabawę. Ja z Piszczkiem zostałam na dole, musieliśmy posprzątać po kolacji. Pozbieraliśmy wszystko po stole. Następnie Łukasz zajął się zmywaniem, wiedział, że ja nienawidzę tego robić dlatego ja zabrałam się za wycierałam. W pewnej chwili pochlapał mnie wodą.
- Ej co ty robisz, to nie śminguns dyngus!- trochę na niego nakrzyczałam.
- No to co, wiesz, że ja lubię się z tobą droczyć.- uśmiechnął się do mnie tak jak tylko on potrafi.
- Spać mi się chce. Może sam dasz sobie radę.- chciałam się wymigać od pracy ale mi się nie udało.
- O ty chcesz mnie z tym wszystkim zostawić, ja ci dam.- powycierał ręce o ręcznik i zaczął łaskotać mnie po brzuchu.
- Ha, ha, ha, ha, ha- zaczęłam śmiać się na cały głos.
- No dobra już ci pomagam, przestań proszę.- ciągle śmiejąc się błagałam żeby przestał. Nagle przestał, swoje ręce trzymał na mojej tali. Zaczęliśmy sobie patrzeć prosto w oczy. Nie mogłam się od nich oderwać. Jakby spojrzeniem przyciągał mnie do siebie. Nie wiedziałam co mam sobie myśleć, przez moją głowę przeleciały mi wszystkie chwile z nim spędzone i nagle w moich wspomnieniach pojawił się on… Przemek. Nie byliśmy nawet razem a ja czułam jakbym go zdradzała, nie potrafiłam tak. Musiałam przerwać tą magiczną chwilę.
-ooo… Sorry chyba telefon mi dzwoni.- musiałam to przerwać i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i pomyślałam co ja robię? Kogo ja kocham? Do którego z nich czuję tą chemie? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na ani jedno z tych pytań. Na jednej połowie moich wspomnień miałam obraz Przemka a na drugiej stronie Piszczek. Kogo ja kocham?
Zakończyłam te rozmyślania. Postanowiłam iść do łazienki i wziąć długą, przyjemną kąpiel, która miała pomóc mi się zrelaksować. Z półki wzięłam moją mp3 i duże żółte słuchawki.
Z pokoju Lewego i Anki dobiegały różne śmieszki, nie chciałam wnikać co tam się dzieje. Napuściłam sobie ciepłej wody do wanny i wlałam różne olejki, zapaliłam pachnące świeczki. Już byłam w samej bieliźnie, włosy miałam związane w koka gdy usłyszałam jak koś woła moje imię : ,,Karolina! Karolina’’. Ubrałam szybko mój filetowy szlafrok i wyszłam z łazienki. Głos ucichł, ale zaraz znów się pojawił. Poszłam do swojego pokoju i wyszłam na balkon. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pod moim balkonem stał on… mój Przemek z gitarą i z czerwoną różą w zębach.
- Cześć, mówiłem ci, że się jeszcze spotkamy.- chłopak z gitarą będzie dla mnie parą. Zaczął grać romantyczną piosenkę . Ze wszystkich domów dookoła, zaczęli się patrzeć na nas ludzie. Kobiety mówiły do swoich mężów: ,,jakie to romantyczne”. A ja tak stałam jak wryta na tym balkonie w filetowym ręczniku i różowych kapciach. Na mój balkon wszedł Piszczek, Lewy, Kuba, Anka i Agata.
- To tylko twój kolega.- powiedział Łukasz.
- Zakochany kolega.- dodał Robert.
- Ok, kuzynko zaczynam być zazdrosny.- dodał Kuba. Słyszałam co oni mówią ale moim punktem obserwacji był chłopak z gitarą. Zapatrzyłam się w niego jak w lusterko, które odbija najlepszego człowieka na świecie. Przemek skończył grać i śpiewać. Anka z Agatą mówiły do mnie:
- Idź do niego.- zachęcały mnie.
- Ale patrzcie jak ja wyglądam?!- odpowiedziałam im.
- Wyglądasz pięknie.- oderwałam wzrok od Przemka i popatrzyłam na Łukasza. Był trochę smutny, chyba zazdrosny o mnie. Poczułam się wyjątkowo. Na balkon weszła moja mama.
- Co tu się dzieje?- ziewającym głosem zapytała się.
- Nic to po prostu miłość.- odpowiedziała jej Anka przytulając się do Roberta. Ja zbiegłam na dół, do mojego rycerza na białym koniu. Podeszłam do niego:
- Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz…- jakby specjalnie dla mnie Bóg wtedy zatrzymał czas.
- Dotrzymuję obietnicy, proszę to dla ciebie. Jak zawsze i wszędzie wyglądasz pięknie.- wręczył mi czerwoną różę i uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję…- nasze ręce splotły się. Nie interesowało mnie nic co się dzieje wokół nas. Ten moment był jak romantyczny film, puszczony z telewizora, na którym każda kobieta płakała, a ja stałam się główną bohaterką.
- Zaufasz mi?- jego usta wypowiedziały to, a ja przypomniałam sobie naszą rozmowę na schodach. Moje uszy usłyszały dobiegające głosy z balkonu: ,,gorzko! gorzko! gorzko’’. Dobrze wiedziałam co mam robić. Nic mu nie odpowiadając, dotknęłam moją ręką jego policzka i pocałowałam go prosto w usta. Staliśmy się największym obiektem do oglądania na naszej ulicy. Po kilku sekundach zapytał się mnie:
- To chyba znaczyło tak, prawda?- chciał mieć pewność.
- Prawda.- muszę przyznać, że świetnie całuje. Tak namiętnie a zarazem delikatnie i romantycznie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Jakie szczęście, że wszyscy rozeszli się do swoich sypialni. Usiedliśmy na moim łóżku, popatrzyliśmy sobie prosto w oczy i roześmialiśmy się.
- Dałam ci szanse, nie zawiedź mnie.
- Byłbym głupkiem gdybym to zrobił.
Z mojego fotela chwycił koc i złapał mnie za rękę. Zaprowadził mnie na balkon, rozścielił koc i usiedliśmy na nim . Swoją kurtką okrył moje nogi.
- Żeby nie było ci zimno.- od samego początku zaczął o mnie dbać jak kochający mąż.
- Dziękuję. – szeroko uśmiechnęłam się do niego.
Potem rozmawialiśmy o naszych marzeniach i planach na przyszłość. Bałam się mu powiedzieć o liście od mojego ojca. Niech ta chwila trwa jak najdłużej. Jeżeli jest to sen chcę spać całą wieczność. Z wielką trudnością rozstaliśmy się o północy. Zamknął za sobą drzwi a ja już za nim tęskniłam. Budząc się dzisiejszego ranka miałam poczucie, że nikt mnie nie kocha a teraz? Teraz mam romantycznego chłopaka i grupę ludzi, którzy zawsze będą ze mną.




Już jesteś? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarzu :). Długo mnie nie było więc mam dla was dłuugi rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba.

4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz ! zapraszam
    http://white-gray-black.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i powiem, że nie jest źle, wręcz ciekawie, nie wiem czy to twoje pierwsze opowiadanie, ale dobrze że zaczęłaś pisać. fajnie, że rozdział jest dłuższy. przyjemniej się taki czyta.
    namiętnie całuje...hmm... czad, i nie chodzi o ten w Afryce:))

    zapraszam na 7:))
    fuck-off-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba i czekam na następny ;)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy blog ;)
    Czekam na następny rozdział :D
    iii...Nominowałam Cię do The versatile blogger ;)
    Info tutaj -> ;) http://zyciezemnatoniespacer.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń