sobota, 6 lipca 2013

Nie będę się starać dla osób, które tego nie doceniają.

Obudziłam się wcześnie, bo chyba około dziewiątej. Na polu już delikatnie przygrzewało słońce i powiewał wietrzyk, cudowna pogoda na wakacje. Szkoda tylko, że w moim życiu nie jest tak wspaniale. Podniosłam się z łóżka rozciągając się, na mojej twarzy pojawił się uśmiech jakbym zapomniała o głupim zachowaniu Przemka. Miałam dużą nadzieję, że dzisiaj zrehabilituje się albo przynajmniej trochę się postara aby naprawić to co wczoraj zepsuł.
W domu panowała niezwykła cisza, trochę mnie to zdziwiło, bo zawsze o tej porze Oliwka była już na nogach i obudziła wszystkich. Poszłam w stronę łazienki, zauważyłam lekko uchylone drzwi do pokoju Piszczka chcąc nie chcąc zajrzałam tam. Moją uwagę przykuło to, że Piszczek spał bez koszulki. Nie trudno było zauważyć, że ma nieźle umięśnioną klatę, jak na sportowca przystało. Nie potrafiłam oderwać oczu, zachowałam się jak nastolatka, która pierwszy raz widzi tors przystojnego mężczyzny. Potem dostrzegłam leżące na podłodze porozrzucane buty i ubrania, obok łóżka leżała butelka wody, nawet zegar, który zawsze wisiał na ścianie leżał ma ziemi. Łukasz leżał wyciągnięty i do połowy okryty kołdrą, pod oczami miał wielkie czerwone zaokrąglenia. Ten stan oznaczał tylko jedno: miał kaca, a to znaczy, że wczoraj musieli nieźle i po pić. Po krótkiej chwili przejrzał na oczy i mnie zauważył. Usiadł na krawędzi łóżka i sięgnął po wodę.
- Co mi się tak przyglądasz?- zadał mi pytanie i popatrzył się na mnie swoimi dużymi oczami, wziął łyk wody.
- Tak jakoś…- kurde zaniemówiłam, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stałam w progu, oparta o ścianę i przyglądałam się każdemu ruchowi jaki wykonał. Miałam na sobie swoją zieloną piżamę, podkoszulek na szelkach i krótkie, obcisłe spodenki, które idealnie podkreślały moje zgrabne nogi.
- Rozumiem zaniemówiłaś na widok takiego ciacha jak ja.- nawet gdy był pijany, musiał się ze mną droczyć.
- Ha, ha, ha … To raczej ty nie możesz oderwać ode mnie oczu.
- Nie zaprzeczę, ładnie ci w zielonym.- uśmiechnęłam się, raz po raz zaczęliśmy się wymieniać komplementami.
- Był z wami?
- Kto? – wziął kolejny łyk wody.
- No jak to kto?! Przemek.
- To spoko koleś, fajnego masz chłopaka.- nie wiedziałam czy dobrze usłyszałam, kilka dni temu by tak nie powiedział. Może mówił tak bo był pijany…
- Nie jestem tego taka pewna.- powiedziałam to po cichu tak by nie usłyszał i wyszłam. Nie miał jeszcze 18-stki ale o to akurat, mnie nie obchodziło, bardziej mnie wkurzył wybierając picie z kumplami, niż mnie. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam sobie włosy.
Postanowiłam się nie zamartwiać. Musze zacząć korzystać z wakacji bo jak na razie to się tylko je marnuję. Ubrałam się w:


Usiadłam przed toaletką, na twarz nałożyłam fluid a potem puder, idealnie pasowały do mojej karnacji skóry. Oczy podkreśliłam czarną kredką i tuszem do rzęs. Usta musnęłam moim ulubionym błyszczykiem. Rozczesałam włosy i związałam je w kucyk. Byłam gotowa, tylko na co? Zegarek wskazywał godzinę jedenastą. Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie lekkie śniadanie i usiadłam przy stole. Zaczęłam myśleć o mojej paczce, dawno ich nie wiedziałam. Chciałam się z nimi zobaczyć. Nie zwlekałam ani chwili i napisałam wiadomość do Natalii:
Siema, spotkajmy się dzisiaj całą paczką w parku o 15, co ty na to?
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:
Dobry pomysł, przyjdę z Adrianem. Powiadom całą ekipę.
Musiałam jeszcze napisać do Judyty, Filipa i Kingi… no i chyba do Przemka. Wszyscy bez wahania się zgodzili, wręcz byli zachwyceni wspaniałym pomysłem. Na koniec zostawiłam sobie Przemka. Powinien pierwszy się do mnie odezwać, no ale trudno… Chwyciłam za telefon, nagle do domu szybkim krokiem weszła mama.
- Cześć mamo.- powiedziałam na przywitanie. Podeszła do mnie i ucałował w policzek. Od czasu rozprawy nasze relacje bardzo się poprawiły.
- No hej, ja muszę jeszcze dzisiaj wyjechać do Rzeszowa w pilnej sprawie.- zapracowana i zabiegana to akurat się nie zmieniło.
- Myślałam, że wreszcie ustalimy plany na wakacje. Na długo tam jedziesz?
- Na dwa dni, a na wakacje na pewno gdzieś pojedziemy, obiecuję.- nawet rozmawiając ze mną szukała czegoś w swojej dużej torebce.
- Ja idę się na górę spakować.- wchodząc schodami na górne piętro naszego domu, zatrzymała się w połowie drogi i powiedziała:
- Możecie urządzić tu imprezę… tylko posprzątajcie potem i nie nadużywajcie alkoholu.
- Dziękuję, będziemy grzeczni… jak zawsze.- na mojej twarzy pojawił się uśmiech, wreszcie wieczorem nie będę się nudzić.
- Gdybym was nie znała, to może bym uwierzyła.- poszła do swojej sypialni spakować się. Ponownie wzięłam telefon do rąk i… tym razem przeszkodził mi Lewy, który przyszedł po wodę.
- Hejj… - powiedział.
- Cześć, widzę, że kac daje siwe znaki.- zachichotałam.
- Zobaczymy jak ty wrócisz po imprezie, ciekawe kto wtedy się będzie śmiał ostatni.- uśmiechnął się do mnie i sięgnął po wodę do lodówki.
- Pożyjemy zobaczymy… wiesz możemy dzisiaj urządzić imprezę moja mama wyjeżdża na dwa dni… gdzieś tam. Super no nie?!
- Dwie zabawy pod rząd, nie wiem czy dam rady.
- Na meczu biegasz 90 min i jakoś wytrzymujesz, a pyzatym musisz dzisiaj spędzić trochę czasu z Anią.
- Czemu?
- Wczoraj wszyscy bawiliście się bez swoich partnerek a mnie zabraliście Przemka.
- No… trochę masz rację, idę ją jakoś udobruchać. A na zabawie możesz liczyć na naszą obecność.– pobiegł na górę.
Nareszcie mogłam dokończyć pisać swoją wiadomość:
Dzisiaj w parku o 15, będzie cała paczka. Jak nie masz dużego kaca to przyjdź.
Nie mogłam się powstrzymać od kąśliwej końcówki tego sms-a. Nie staram się dla osób, które tego nie doceniają. Musiał zrozumieć co zrobił. O imprezie powiadomię znajomych jak się już zobaczymy. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.





Mamy kolejny rozdział! :) Mój blog czyta coraz więcej osób :D, bardzo się z tego cieszę. Ustawiłam, że teraz każdy może dodawać komentarze, nawet jak się nie ma konta. PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ

1 komentarz: