Ci mężczyźni nie dawali mi spokoju. Na pewno byli kimś ważnymi skoro trener tak na nas liczył. Po trzech kółkach miałam dosyć ale musiałam dać z siebie wszystko. Znów się z nim spotkałam… ciężki oddech. Moja kondycja nie była zaskakująca ale dawałam rady.
Po biegu, przyszedł czas na rozgrzewkę w miejscu. Kilka skłonów, parę przysiadów i znów bieg. Tortury… Po pół godzinnej rozgrzewce nareszcie przyszedł czas na ćwiczenia z piłką. Jak zawsze z Natalią, stanęłyśmy przy ścianie obok trybun i wykonywałyśmy kolejno polecenia trenera.
Ci mężczyźni bacznie nas obserwowali i czasami coś do siebie mówili. Może naprawdę byli tylko widzami? Nie… byli kimś bardzo ważnymi, na pewno. Musiałam dać z siebie więcej niż sto procent. To może być jedyna szansa w moim życiu, muszę ją wykorzystać.
- Natalia i Karolina! Postarajcie się lepiej, wiem, że potraficie.- krzyknął do nas trener, który jednym okiem obserwował nas a drugim resztę drużyny. Poprawiłyśmy się, odbijałyśmy wyżej i mocniej. Przyszedł czas na kolejne ćwiczenie. Miałyśmy zrobić przewrót na materacu, szybko wstać i odbić sposobem dolnym, trener rzucał nam piłki na nadgarstki. Nie było to męczące ćwiczenie ale wymagało dobrej sprawności fizycznej. My jesteśmy dziewczynami, więc czasami ucinałyśmy sobie pogawędkę to trenerowi się nie podobało, wkurzał się.
I następne ćwiczenie i następne… nie było widać końca. Wykonywałyśmy je bez żadnych oporów.
Po wyczerpującej, godzinnej rozgrzewce nareszcie przyszedł czas na mały meczyk!
- Karolina ty zagrasz z Wiktorią, Klaudią, Oliwią, Eweliną i... a Anką.- spojrzał na mnie i wybrał drużyny.- Natalia ty jesteś z resztą dziewczyn.- jego wzrok przeniósł się na Natalię.
- Ale trenerze my zawsze jesteśmy osobno...- Natalia już któryś raz próbowała się sprzeciwić naszemu trenerowi ale to nie miało sensu ja już o tym wiedziałam.
- Macie równe sobie składy. Dacie radę!- odpowiedział jej rozkładając bezczynnie ręce.- Jaką będziesz mieś satysfakcję jak przegrasz z słabszą drużyną?
- No ale my nigdy nie jesteśmy razem...- skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Kiedyś będziecie... zobaczycie. A teraz już na boisko.- koniec dyskusji z moim trenerem.
- Ewelina łap piłkę! - pan podał do naszej serwującej.
Na zna gwizdka trenera rozpoczął się nasz mały meczyk!
***
Po pierwszym secie przegrywałyśmy 23 do 25. Byłam trochę zdenerwowana, co chwilę spoglądałam na trybuny. Zamieniłyśmy się z dziewczynami stronami i rozpoczęłyśmy następny set. Już nie skupiałam uwagi na tych facetach tylko na pice. Mecz układał się całkiem dobrze miałam wiele akcji, bloków i kilka asów serwisowych. Udało mi się zdobyć kilka puntów i z pomocą mojej wspanialej drużyny wygrałyśmy następnego seta 25 do 22. Było 1 do 1. Musieliśmy rozstrzygnąć ten sparing. Kątem oka zauważyłam na trybunach Przemka, który uśmiechał się od ucha do ucha. Po olejnej zmianie stron usłyszałam gwizdek trenera. Spojrzałam na niego i rozłożyłam ręce. Kiwnął mi głową w stronę drzwi. Zważyłam mężczyzn, którzy byli na trybunach. Teraz już byli na naszej sali, szli w naszą stronę...
Przepraszam, że tai krótki, następnym razem będzie długiii... Ten następny raz będzie w przyszłym tygodniu w poniedziałek albo w środę. Wyjeżdżam z moją przyjaciółka na wymarzoną kolonię :))
przepraszam za kilka błędów, które popełniłam ** ale mam nową klawiaturę i muszę się do niej przyzwyczaić ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, naprawdę :>
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
Pozdrawiam i zapraszam
http://bvbstory.blogspot.com/2013/07/rozdzia-47.html
fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuń