Przemek odprowadził mnie i sam poszedł się trochę ogarnąć. W salonie zauważyłam ułożone miski z chipsami, paluszki w wysokich szklankach, natomiast żelki leżały na blacie stołu w kuchni, tu na pewno też będzie toczyła się impreza. Balony leżały na podłodze a serpentyny wisiały na żyrandolu a kilka nawet zauważyłam za suficie i nad głównym wejściem do domu. Byłam zaskoczona takim wystrojem domu no ale przecież szykowała się wielka balanga. Piłkarze, Anka i Agata zapewne szykowali się do zabawy. W myślach modliłam się aby łazienka była wolna, musiałam się odświeżyć. Weszłam po schodach i zauważyłam Anię siedzącą pod drzwiami łazienki.
- Siema…- rzuciłam na powitanie.
- Cześć. Ja jestem po Robercie.- odpowiedziała i zapukała do drzwi aby pogonić Lewego.
- A ja po Ani!- za drzwi swojej sypialni pojawiła się Agata i zajęła sobie kolejkę.
- Mam nadzieję, że Kuba i Piszczek już się wykąpali?- jakby co to była jeszcze łazienka na dole.
- No prawie… Piszczek siedzi na dole już od godziny a Kuba go prosi aby się pośpieszył.- no i nici z mojego drugiego planu.
- No nieźle…- chrząknęłam i poszłam do swojego pokoju. Teraz nie wiadomo ile będę musiała czekać aby wziąć prysznic. Miałam trochę czasu aby zastanowić się co mam włożyć. Jak zawsze stanęłam przy szafie z sukienkami i kolejno je przekładałam. Jedna była zbyt elegancka, druga zbyt zwyczajna a trzecia nie taka jak chciałam, kolejna mnie pogrubiała, w innej znów wyglądałam jakbym miała iść na stypę. Przypomniałam sobie o moich urodzinowych kieckach, które dostałam. Leżały na dnie szafy ładnie zapakowane w pudełku. Pierwsza była złota z dużą ilością falbanek, druga zbyt skromna no a trzecia… była po prostu idealna.
Wyjrzałam na korytarz, zobaczyłam uchylone drzwi od łazienki i zgaszone światło- to oznaczało, że jest wolna. Skorzystałam z okazji i wryłam się w kolejkę. Wzięłam szybki prysznic. Słyszałam jak krzyczy do mnie Agata ale musiałam się zrobić na bóstwo. Stanęłam przed lusterkiem, umyłam sobie zęby a potem pokręciłam włosy lokówką. Po kwadransie moja fryzura była gotowa. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Agata od razu wpadła do łazienki, po jej minie widać było, że jest wkurzona. Ja się cieszyłam, że zdążyłam się wykąpać. Wróciłam do swojego pokoju z przyzwyczajenia zerknęłam na zegarek w telefonie, była już 19:15 a ja byłam w rozsypce. Ubrałam sukienkę ale nie mogłam sobie poradzić z zapięciem. Ktoś zapukał do moich drzwi, był to Piszczek.
- Karolina nie masz nic przeciwko temu, że zaprosiłem paru kumpli z Legii?- zajrzał do mojego pokoju i znów zobaczyłam jego klatę… nogi miał owinięte ręcznikiem.- No wiesz Legia to taki..
- Przecież wiem. Legia Warszawa to najlepszy polski klub. Spoko mogą przyjść.- byłam zdziwiona, że mi o tym powiedział, potraktował mnie jak panią domu. Trzymałam swoją sukienkę przy ciele aby mi nie spadła.
- Dzięki… jesteś super.- w nagrodę podarował mi swój piękny uśmiech.
- Łukasz?!- krzyknęłam widząc, że już wychodzi.
- Tak?- stanął w progu.
- Mógłbyś pomóc mi z tym zapięciem…?- poprosiłam go o pomoc z letkim zawahaniem.
- Tak… jasne.- odpowiedział mi trochę speszonym głosem. Odwróciłam się do niego plecami. Poczułam jego chłodne palce, które dotykały mnie po plecach. Przeszły mnie ciarki.
- Gotowe…- powiedział.
- Dziękuję…- wymamrotałam. Głowę podniosłam letko do góry i popatrzyłam mu się w oczy. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale pragnęłam go pocałować. Położyłam swoją rękę na jego piersi. Zerknął na mnie ze zdziwieniem. Delikatnie chwycił mój nadgarstek i pocałował mnie w dłoń. Chciałabym, żeby nasze ręce splotły się.
- Muszę jeszcze iść się ubrać… no bo wiesz za chwilę impreza.- gwałtownym ruchem odsunął się ode mnie. Spuściłam głowę i zdałam sobie sprawę, że za moment mogłam zdradzić Przemka a nie chciałam tego. Wychodząc spoglądał jeszcze na mnie i niezdarnie potknął się o moje szpilki, trochę mnie to rozśmieszyło. Nie wiele o tym myśląc, usiadłam przed toaletką: włosy ułożyłam na jedną stronę i przypięłam sówkami, na twarz nałożyłam swój codzienny make-up, tylko powieki pomalowałam srebrnym cieniem a na koniec założyłam biżuterię. Prawie pocałowałabym Piszczka… musiałam z nim jeszcze porozmawiać ale nie było zbyt wiele czasu. Usłyszałam już pierwszy dzwonek, ktoś na szczęście zajął się przyjmowaniem gości. Na nogi założyłam szpilki i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam cudownie, przynajmniej tak mi się wydawało. Była równa ósma kiedy zeszłam na dół. W salonie była już niezła grupka ludzi. W tym momencie wszystkie oczy skierowały się na mnie. Z uśmiechem zeszłam ze schodów i podeszłam do Natalii i Adriana, cieszyłam się, że przyszli. Natalia świetnie prezentowała się w miętowej, smukłej sukience bez ramiączek a Adrian miał na sobie jeansy i błękitną koszulę, ładnie razem wyglądali. Imprezowiczów było coraz więcej. W tłumie, wzrokiem odnalazłam Przemka. Oboje ruszyliśmy w swoją stronę. Przeciskałam się pomiędzy gośćmi. Zgubiłam go… zdołał uciec mojemu wzrokowi. Ktoś niespodziewanie dotknął moich pleców, szybko się odwróciłam… znalazłam go, już był przy mnie.
- Dzisiaj w wyglądzie pobiłaś samą siebie, wyglądasz olśniewająco.- zarumieniłam się, posłałam do niego swój niezawodny uśmiech.
- Dziękuję, warto było się tak wystroić.- dla niego wyglądałam cudownie, za to Łukasz nawet nie skomentował mojego wyglądu, chyba wolał mnie w normalnym ubraniu.
Zabawa się po woli rozkręcała. Zauważyłam już Kingę, Judytę i Filipa, który robił za didżeja. Kolegami Piszczka, jak się później okazało są również piłkarze z reprezentacji. Poznałam Marcina Wasilewskiego, Kubę Koseckiego, Kamila Grosickiego i Artura Boruca. Wszyscy przyszli ze swoimi dziewczynami bądź z żonami. Rozpoznałam też koleżanki i kolegów ze szkoły. Dochodziła dziewiąta a w moim domu bawiło się około 50 osób. Niektórych ludzi nie znałam. Zapowiadała się zabawa do białego rana. Bałam się tylko, że jakiś głupek zacznie rozdawać narkotyki albo inne używki. Wszyscy zaczęli tańczyć, ja i mój chłopak nie byliśmy gorsi. Leciała szybka muzyka, chyba Kesha. Świetnie się bawiłam, Przemek był doskonałym partnerem. Kątem oka patrzyłam na Natalie, nieźle się wygłupiała na szczęście razem ze swoim chłopakiem. Było cudownie! Wszyscy szaleli, tańczyli wygłupiali się, śmiali się. Korzystali z tej wyśmienitej imprezy w moim domu. Po kilku piosenkach poszłam odpocząć, usiadłam sobie na sofie w salonie. Przemek przyniósł nam piwo. Nie lubiłam pić ale tak trochę by się rozkręcić to nie zaszkodzi. Przysunął się obok mnie i zaczął mnie całować po szyi, był rozkoszny.
- Co miałeś mi powiedzieć o Adrianie?- przypomniało mi się, byłam ciekawa co on takiego wie.
- Wczoraj w tym klubie, widziałem jak całował się z tą lalunią.- spojrzałam na niego pytająco, nie wiedziałam o kogo chodzi.- No wiesz, Malwina z 2b. Ale to chyba teraz nie ma znaczenia?- zamurowało mnie.
- Przemek to ma znaczenie, bardzo duże. Przepraszam cię na chwilę.- musiałem odnaleźć Natalię. Poszłam do Filipa on ze swojego stanowiska didżeja mógł widzieć wszystko.
- Widziałeś Natalię i Adriana?- krzyknęłam mu do ucha.
- Natalia chyba poszła w stronę łazienki. Ładnie wyglądasz. – na moment zdjął słuchawki ale zaraz potem je założył. Posłałam do niego uśmiech i poszłam w stronę łazienki. Przeciskałam się po między ludźmi, ciężko było gdzie kolwiek się dostać. Podparłam się o ścianę, stąd miałam dobry widok na toaletę. Adrian stał pod drzwiami łazienki i rozmawiał z jakąś laską, Natalia pewnie była w środku. Ledwo ją rozpoznałam, to była ta Malwina, o której mówił Przemek. Z słodkiej dziewczyny zamieniła się w seks bombę. Jego wzrok zawisł na jej biuście. Po krótkiej chwili zaczął ją całować a ręce położył na jej pośladkach. Obrzydzało mnie to. We mnie się aż gotowało, kipiałam ze złości. Oparł ją o ścianę, szepnął jej coś do ucha a potem znów zaczął ją pieścić swoimi ustami. Przyglądałam się temu wszystkiemu i na to pozwalałam. Co za matoł, jak tak mógł sobie pogrywać z Natalią? Debil, drań, dupek, faszystowska świnia… brakowało mi słów aby go opisać. Nagle poczułam przypływ ciepła na moich plecach, za mną stanął Przemek, położył dłoń na moim ramieniu.
- Nie patrz na to. Nie warto.- szepnął do mnie.
- Ale ja muszę…
- Nic nie musisz, to ich życie.- dał mi do zrozumienia, że nie powinnam się wtrącać.
- Natalia jest moją przyjaciółką…
Niespodziewanie drzwi od łazienki otworzyły się, wyszła Natalia. Rozpętało się prawdziwe piekło dla Adriana. Nakrzyczała na niego, prawie go pobiła jednak zdołał przytrzymać jej nadgarstki. Zobaczyłam jej smutną twarz, po policzku spłynęła jej łza. Trochę się opanowała. Adrian zaczął ją głaskać po ramieniu.
- Nie dotykaj mnie!- wrzasnęła i cofnęła się od niego. Wszyscy imprezowicze patrzyli się teraz na nich, jakby to była główna atrakcja zabawy. - Wolałeś całować się z jakąś lafiryndą niż ze mną!
- To nie tak jak myślisz… kotku.- i plask dostał z liścia, zasłużył na to. Natalia pobiegła po schodach na górę, wiedziała gdzie mam pokój. Przyglądałam się temu tak jak każdy, tylko, że jak byłam jej najlepszą przyjaciółką. Wyrwałam się z objęcia Przemka i pobiegłam za nią. Zrozumiał to nawet nie próbował mnie zatrzymywać. On poszedł dopilnować aby Adrian i Malwina wylecieli z imprezy. Ledwo biegłam w tych szpilkach, mało co nie wywaliłam się na schodach. Górne piętro było nie dostępne dla imprezowiczów więc wszędzie było zgaszone światło. Jakoś trafiłam do swojego pokoju. Natalia leżała na moim łóżku, nie wiedziałam jak się zachować. Zaświeciłam światło.
- Zgaś to cholerne światło! Proszę…- była wyraźnie wkurzona i zezłoszczona. Posłuchałam jej. Podeszłam jeszcze kawałek i zaświeciłam lampkę nocną.
- Wszystko będzie dobrze. To debil nie zasługiwał na ciebie.- mówiłam to wszystko co o nim myślałam.- Widział tylko swój czubek nosa. On cię wykorzystał a ty mu zaufałaś.
- Wiem o tym! Nie musisz mi tego mówić!- krzyknęła na mnie. Rozumiałam ją.
- Jak chcesz zostań tu. Mogę załatwić żeby zawiózł cię ktoś do domu, chcesz?- na razie tylko tyle mogłam dla niej zrobić. Była strasznie wkurzona i nie dało się z nią spokojne rozmawiać, sama pewnie tak bym się zachowywała.
- Nie… nie zmarnuje takiej imprezy. Idę się bawić. Tego durnia już nie będzie, co nie?- nic nie rozumiałam, była w koszmarnym stanie a pragnęła się zabawić. Cała Natalia, nieprzewidywalna.
- Niee. Przemek zapewne sam go wywali na zbity pysk.
- Pożyczysz mi jakieś kosmetyki?- nadal musiała wyglądać idealnie.
- Tak, tam są.- wskazałam jej palcem na toaletkę. Wstała z łóżka i poszła zaświecić sobie światło. Poprawiała sobie makijaż a ja patrzyłam na nią jak wryta. Takie upokorzenie ją spotkało a ona w kwadrans pozbierała się. Dzielna jest. Nie tak jak ja, chłopak wybrał piwo z kumplami a nie mnie i od razu dostałam załamania, czasami chciałabym być nią.
- Karolina, co ze mną jest do cholery nie tak? Brzydka jestem, źle całuję czy po prosty jestem głupią blondynką? Dlaczego każdy facet, z którym się spotykam prędzej czy później okazuje się świnią?- zalała mnie setką pytań, na które ja nie znałam odpowiedzi. Po policzku spłynęła jej łza ale szybko ją otarła.
- Jesteś ładna i mądra… pewnie też dobrze całujesz. Oni nie byli ciebie warci.
Po krótkiej chwili zeszłyśmy na dół. Jakoś udało nam się wmieszać w tłum nie zwracając na siebie dużej uwagi. Natalia poszła do kuchni po piwo. Ja chciałam odnaleźć Przemka. Nie wiem jak to się stało ale wpadłam w objęcia Łukasza, jeszcze tego mi brakowało. Chcieliśmy się ominąć ale jakoś nie mogliśmy.
- Karolina…- zaczął niepewnie.
- Łukasz słuchaj to co się stało, to nie ma najmniejszego znaczenia. Pomiędzy nami nic nigdy nie było i nie będzie. Przepraszam cię za to, coś mnie poniosło. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, rozumiesz? - powiedziałam, miałam to już za sobą.
- yyy… Tak. Zatańczysz ze mną moja droga przyjaciółko?- zawsze zabawny, dobry humor go chyba nie opuszczał.
- hee… Może później.
***
Znów byłam w swoim raju, w objęciach Przemka. Tańczyliśmy do romantycznego kawałka, przytuleni do siebie. Na parkiet weszły wszystkie zakochane pary. Robert porwał Anię a Kuba Agatę, jakie szczęście, że Oliwkę zostawili na noc u cioci w Bochni. Natalia wojowała w kuchni, miała tam swoje nowe towarzystwo. Wypiła już sporą dawkę alkoholu, co pozwoliło jej zapomnieć o Adrianie.
Uchyliły się drzwi, myślałam, że już nikt nie przyjdzie. Zapomniałam o nim, dawno go nie widziałam, czasami wydawało mi się, że już tu nie mieszka, że się wyprowadził. To był Kamil, a to co najbardziej mnie zaskoczyło przyprowadził ze sobą swoją dziewczynę. Szok! Goście nie zwrócili na to uwagi, w końcu przyszedł do siebie.
- Cześć siostra. Ładnie to tak nie powiedzieć bratu o imprezie?- podszedł do nas ze swoją dziewczyną.
- Tak jakoś wyszło…- to on był winny, że nie wiedział o zabawie. Nie ma go w domu albo odsypia po imprezie i tak w kółko. Nie ma dla mnie czasu a tak mi to obiecywał. Teraz to nie wiem czy ja dla niego znalazłabym czas.
- Poznajcie się to jest moja młodsza siostra Karolina i jej chłopak Przemek, a to jest Luiza moja dziewczyna.- poznał nas ze sobą, my podaliśmy sobie nawzajem dłoń. Od razu zmierzyłam ją wzrokiem: była wysoką brunetką o kręconych włosach, miała jasną cerę i duże piwne oczy. Czarna sukienka bez ramiączek, znakomicie podkreślała jej figurę. Jak na pierwszy rzut oka wydawała się sympatyczną dziewczyną.
- Mam nadzieję, że potem znajdziemy chwilkę aby razem porozmawiać.- uśmiechnęła się szeroko. Nic mi nie zostało jak tylko to odwzajemnić.
- Tak, na pewno znajdziemy wspólny temat.- moje spojrzenie skierowałam na Kamila, domyślił się co się szykuje i zabrał Luizę na parkiet.
Przemek zabrał mnie na bok, w trochę bardziej zaciszne miejsce, choć i tam roiło się od ludzi. Objął mnie i znów zaczęliśmy tańczyć, a raczej przystępować z nogi na nogę.
Lepszej imprezy nie mogłam sobie wymarzyć. Moją najlepszą przyjaciółkę rzucił chłopak i nareszcie poznałam dziewczynę mojego brata. Miało być trochę inaczej… no ale cóż. Każdy wypił przynajmniej jedno piwo albo więcej, a niektórzy to się upili. Po atmosferze, która panowała w domu, odniosłam wrażenie, że mimo tego rozstania wszyscy się świetnie bawią, a przecież o to chodziło. Dochodziła północ, nikt nie miał ochoty kończyć tego melanżu.
Przemek tak nagle zaczął obdarowywać mnie pocałunkami na szyi. Czule na to zareagowałam. Chciał czegoś więcej niż tylko całusy…
- Może pójdziemy do ciebie na górę?- cicho szepnął mi do ucha. Czułam jego dłoń na moich plecach, przeszedł mnie delikatny dreszczyk.
- Czemu nie…- pociągnęłam go za dłoń, po schodach. Prosto do mojego pokoju, jednak nie doszliśmy tam. Delikatnie przycisnął mnie do ściany w korytarzu i znów obdarowywał mnie swoimi pocałunkami. Pragnął mnie, czułam to…
- Oooo… a może zagracie z nami w butelkę?- Piszczek, zawsze wszystko zepsuje. Ledwo trzymał się na nogach, alkohol źle wpływa na jego wygląd.
- Karola i Przemuś mi na pewno nie odmówicie.- za drzwi największej sypialni czyli Agaty i Kuby, wychylił się Robert. Chciał wyleczyć kaca z poprzedniej nocy alkoholem, nie udało mu się to.- Nie zostawimy was samych.- jego ironiczny uśmieszek znaczył wszystko: pójdziecie z nami albo nie damy wam spokoju.
- Cholera…- przez zaciśnięte zęby powiedział Przemek.
- Chodź… nie mamy innego wyjścia.- przyłożyłam swoją twarz do jego i ostatni raz go pocałowałam.
- Bo wymiotuje.- Piszczek pochylił głowę. Oczywiście żartował.
Weszliśmy do sypialni. Na dywanie już siedziały Ania, Agata i Kuba, który podał nam drinki. Z łóżka chwyciłam poduszkę aby wygodnie usiąść. Na środku leżała butelka po piwie.
- Może pani domu zacznie?- rzucił Łukasz. Ktoś musi rozpocząć zabawę.
- Ok. No to kręcimy.- zakręciłam szklaną butelką. Zatrzymała się na Błaszczykowskim.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytałam się.
- hmmm… prawda.
- Ile miałeś dziewczyn przed Agatą?- pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy.
- Czekaj, niech policzę.- zamyślił się. Agata spojrzała na niego z uśmieszkiem.- Jakieś pięć… Nie ważne teraz ja kręcę.- trochę nie pewnie to powiedział, chyba się bał swojej żony, która zrobiła duże oczy z wrażenia.
Tym razem wypadło na Łukasza. Wyraźnie był tym podekscytowany. Wybrał prawdę.
- Podoba ci się Karolina?- zatkało mnie. Trochę głupie pytanie no ale w końcu dowiem się co o mnie myśli.
- Tak… ale wiem, że jest zajęta.- po raz kolejny na tej imprezie zamurowało mnie. Nie wiedziałam co o tym myśleć, wszyscy byli zaskoczeni tą odpowiedzią. Piszczek spojrzał na nas, chyba z zazdrością. Przemek tylko pocałował mnie w czoło i arogancko uśmiechnął się do niego jakby to do niego należał najdroższy skarb na świecie. Piszczek nie zastanawiając się długo posłał butelkę w obroty, zatrzymała się na Robercie.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wolę wyzwanie.- odpowiedział. Byłam ciekawa co tym razem wymyśli Piszczek.
- Zadzwoń z domowego do naszego trenera i zapytaj się czy lodówka mu chodzi.- wyzwanie godne Lewego, zatkało go. My zaczęliśmy się śmiać
- Ha, ha, ha. Muszę to nagrać.- Kuba sięgnął po kamerę.
Lewy sięgnął po telefon i wystukał numer do Jurgena. Ciężko nam było powstrzymać się od śmiechu.
- Tylko nie zapomnij się przedstawić!- zadrwił sobie Piszczek.
- Ha, ha, ha. Nie jestem taki głupi. A co ja mam powiedzieć?- wzruszył ramionami i spojrzał na nas.
- Idź na żywioł!- krzyknęła do niego Anka aby dodać mu otuchy.
Ustawił słuchawkę na głośno mówiący i…
- Dobry wieczór. Chciałem się zapytać czy lodówka panu chodzi?
- Jest północ, a ty Lewy do mnie dzwonisz? Musi być impreza a wy gracie w butelkę…
- yyy… Ale jak mnie trener rozpoznał?
- Nie ciebie tylko Piszczka, który nie potrafi być cicho przy robieniu kawała przez telefon.
- Aha… A chodzi trenerowi ta lodówka?
- Tak. A co?
- Niech ją trener łapie bo ucieknie.
- Ha, ha, ha, ha dobrzy jesteście. Macie dodatkowe kółka jak wrócicie z wakacji. Dobranoc.- rozłączył się.
- Ale trenerze?
Nareszcie mogliśmy wybuchnąć śmiechem. Piszczek ma niezłe pomysły to trzeb mu przyznać. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Piłkarze byli trochę przygnębieni ale i tak się śmiali. Robert usiadł na swoje miejsce i zakręcił butelką. Wypadło na Przemka. Wybrał wyzwanie, miał zejść na dół i zatańczyć Gangnam Style na stole. Ha, ha, ha… muszę to zobaczyć.
Przemek był trochę skrępowany tym zadaniem ale dzięki wypiciu dwóch piw jakoś się przełamał. Poprosiłam Filipa aby zapowiedział mojego chłopaka i puścił hit Psy. Nie wiem jak on to zrobił, udało mu się porwać do tańca wszystkich imprezowiczów i mnie. Uśmiech zagościł na wszystkich twarzach, nie zauważyłam zmęczenia i nudy. Nikomu z naszego grona już nie chciało się grać w butelkę, zostaliśmy na zabawie. Zatańczyłam jeszcze z Piszczkiem, Lewym, Kubą i z Filipem, któremu nie mogłam odmówić. Resztką sił, prawie całym ciałem oparta o Przemka, tańczyłam z nim, nie czułam nóg. Po raz czwarty nasze ciała splotły się, już nic nie mówiliśmy, trwaliśmy… Co prawda po chwili Filip trochę ściszył muzykę ale i tak było głośno. Natalia tańczyła na bosaka oparta o jakiegoś chłopaka, znałam go z widzenia, był ze szkoły. Judyta zagadywała piłkarzy Legii a Kinga pomagała naszemu didżejowi, który ledwo co stał. Między czasie na pewno wypił małe co nie co.
Po kilku piosenkach usiadłam sobie na sofie, musiałam odpocząć. Przemek poszedł po coś do picia, tylko nie po alkohol. Oparłam rękę o kant kanapy i położyłam na niej swoją ciężką głowę. Zdjęłam swoje beżowe szpilki, skuliłam się. Jeszcze przez sekundy widziałam bawiących się ludzi, pomału padali jak muchy ze zmęczenia, muzyka cichła, obraz był trochę zamazany… ja odpłynęłam.
Mam nadzieję, że rozdziały się podobają. Czekam na komentarze. :)...♥...:D
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Super jest te opowiadanie!
Zapraszam na mój nowy blog http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
Obserwacja i komentarze mile widziane!
Pozdrawiam ;*
Matulu! Piękne.. Nie chce nic mówić, ale KAROLINA POWWINA (czyt. musi) BYĆ Z ŁUKASZEM <3. Dodaj szybciutko następny rozdział! Pozddraffiam ;3 / Ola
OdpowiedzUsuńświetny!!:D
OdpowiedzUsuńTaki długi:)
Czekam na więcej;p
zapraszam do siebie mario-alicja-story.blogspot.com
http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/
Komentarze mile widziane;)