środa, 3 lipca 2013

Istnieje tylko jedna osobna świecie, która zawsze może uczynić mnie szczęśliwą bez względu na wszystko i tą osobą jestem ja sama.

Nareszcie wakacje, wolność… Zakończył się rok szkolny. Skończyłam gimnazjum i co dalej? Jakie liceum wybrać? Te pytania nurtują moją głowę bez przerwy, jakbym nie miała o niczym innym myśleć. Wszyscy moi znajomi mniej więcej wiedzą co chcą robić w przyszłości, czym się zajmować, tylko nie ja… jedyna. Trochę to dziwnie bo mam swoje zainteresowania swoje hobby ale czy chcę się tym zajmować w życiu? Sama nie wiem… Interesuję się sportem, gram w siatkówkę i kocham biegać, sport to moja bajka. Jednak z drugiej strony fascynują mnie podróże, chciałabym zwiedzić najpiękniejsze miejsca na ziemi i fotografować je. Gdzieś tam w głębi siebie pragnę też zasmakować życia w stu procentach: skoczyć z bandżo, lecieć spadochronem, szybko jeździć na ścigaczach albo motorach, robić głupie rzeczy, imprezować do białego rana, po prostu chciałabym przeżyć przygodę życia, na pewno adrenaliny by mi nie zabrakło. Ostatnio po głowie chodzi mi pomysł aby zostać dziennikarką sportową, byłaby to praca związana ze sportem i trochę z podróżą. Przeprowadzałabym wywiady ze znanymi piłkarzami, sportowcami. Mogłabym występować w telewizji, mówić w radiu a w najgorszej opcji pisać recenzje do gazety. To dziennikarstwo chyba mnie kręci. Jeszcze dokładnie nie wiem kim będę w przyszłości ale wiem, że będę robić to co kocham i to co mnie interesuje. Nie wyobrażam siebie siedzącej za biurkiem i podającej kawę szefowi, nigdy.
Do wyboru liceum mam czas do połowy sierpnia. Jest dużo czasu jednak chciałabym mieć to już za sobą. Na razie są wakacje i trzeba się cieszyć piękną pogodą i wolnym czasem. Umówiłam się z Przemkiem na popołudnie, mieliśmy iść do kina a potem na długi romantyczny spacer, zapowiadało się cudownie.
Siedziałam na sofie w salonie i bawiłam się z małą Oliwką. Była taka fajna, słodka. Zastanawiałam się czy pójdzie w ślady swojego tatusia i zostanie sportowcem. Układałyśmy z kolorowych klocków duży domek dla lalek.
- Co porabiacie?- zagadał Piszczek, który schodził ze schodów.
- Budujemy domek dla lalek, może się dołączysz?- zapytałam.
- Ja bym tam wolał garaż dla samochodów.
- Nie! Domek dla lalek jest fajniejszy!- zaprotestowałam i wystawiłam mu język. Zaczęliśmy zachowywać się jak małe dzieci. Piszczek popatrzył się na mnie i nagle oboje wybuchliśmy śmiechem. Już więcej nie protestował wziął do ręki klocki i zaczął budować razem z nami.
- Ha, ha jakie małe dzieci bawią się klockami.- do salony wszedł Lewy i zaczął się nabijać z nas.
- Ty…- chciałam mu odpowiedzieć jednak niespodziewanie zadzwonił mój telefon, to był Przemek. Wyszłam na taras by spokojne porozmawiać.
- Cześć
- No hej skarbie. Jesteś teraz bardzo zajęta?
- Nie, a co?
- To super. Mogłabyś otworzyć mi drzwi?
- No tak ale miałeś być po południu?
Nie odpowiadając na pytanie rozłączył się. Poszłam otworzyć mu drzwi, po drodze spostrzegłam, że w salonie nikogo już nie było, tylko klocki walały się na dywanie. Wchodząc jak zawsze na powitanie pocałował mnie w policzek, lubiłam jak tak robi.
- Miałeś być po południu?- zaczęłam rozmowę.
- No wiem, a co nie cieszysz się, że mnie widzisz?- zaczął się ze mną droczyć.
- Fajnie, że jesteś. Niezłą niespodziankę mi zrobiłeś.- położyłam swoje dłonie na jego barkach i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił mój pocałunek, kręciło go to, wiedziałam o tym jednak ja delikatnie obróciłam głowę w drugą stronę, żeby go trochę wkurzyć. Nie dawał za wygraną, zaczął obdarowywać mnie swoimi pocałunkami w szyję. Czułam się cudownie, magicznie.
- Może zrezygnujemy ze spaceru i pójdziemy do twojego pokoju. Tam też będzie romantycznie… obiecuje- tajemniczo szepnął mi do ucha. W moim pokoju mogło być lepiej niż na spacerze, kto wie do czego by doszło…
- Widzę, że jesteś…
- Ooo… sorry.- na schodach pojawił się Kuba, Lewy i Piszczek. Byli ubrani w dresy i mieli ze sobą piłki do nogi. Zobaczyli nas na środku salonu przytulonych do siebie. Spojrzałam tylko na nich i się uśmiechnęłam.
- Przemek chciałbyś iść pokopać z nami w piłkę?- zaproponował mu Kuba.
- Dobry pomysł, zagramy dwóch na dwóch.- dodał Robert.
- Ja będę z Kubą, rozwalimy was, zobaczycie.- wtrącił się Piszczek.
- Ha, ha, ha śmieszny jesteś, ja i Przemek pokażemy wam co potrafimy.- zaśmiał się Lewy. Ci dwaj zawsze muszą ze sobą się sprzeczać, nawet o głupoty.
- Chciałbym z wami iść ale…- spojrzał na mnie swoimi oczami. Widziałam w nich wielką chęć i podekscytowanie.
- Proszę. Nie codziennie mogę pograć sobie z piłkarzami Borussii.
- No dobra, idź.- zgodziłam się, żeby potem mi nie wypominał, że przeze mnie nie zagrał sobie z piłkarzami BvB. Pocałował mnie i pobiegł do chłopaków.
- Wrócimy za jakieś dwie godziny.- rzucił Kuba wychodząc. Czyli około 16-stej.
Myślałam, że będzie wolał zostać ze mną, przecież było tak fajnie, te pocałunki chyba coś znaczyły… Byłam zła na niego, że wybrał nogę a nie mnie. Nie mogłam się dłużej rozczulać nad sobą. Miałam jeszcze dla siebie całe dwie godziny. Anka i Agata poszły z małą Oliwką na plac zabaw. Znów byłam sama w tym dużym domu, bo oczywiście Kamila nie było. Postanowiłam pomalować sobie paznokcie, ostatnio trochę je zaniedbałam. Wybrałam mody w tym sezonie, pastelowy róż.
Jedną godzinę miałam z głowy. Większość dziewczyn maluje paznokcie przez dwadzieścia minut, jednak ja to robię powoli, starannie i oglądając telewizję, także mi się nie dziwcie dlaczego tak długo. Druga godzina zleciała mi bardzo powoli. Zdążyłam odwiedzić facebook i posłuchać trochę muzyki. Chciałam już zobaczyć Przemka i wreszcie spędzić z nim trochę czasu. Nerwowo patrzyłam na zegarek i odliczałam minuty do ich powrotu. Dobrze wiedziałam, że mogą się spóźnić, nie zawsze wszystko jest na czas. Czekałam, czekałam i czekałam… dochodziło już do wpółdo piątej a ich nie ma! Nagle dostałam sms od Przemka:
Będziemy później nie czekaj. PS: Kocham cię.
W pierwszej chwili pomyślałam: debil. Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem a on już woli towarzystwo kolegów niż moje. Ani trochę nie pocieszyły mnie słowa: kocham cię, napisał je chyba z grzeczności, żeby mnie nie urazić. I nadal jestem sama jak palec. Nie zastanawiając się długo, ubrałam się w sportowe spodenki i luźną koszulkę na nogi założyłam moje najlepsze i najwygodniejsze buty do biegania.

Z półki szybkim ruchem chwyciłam mp3 i wyszłam z domu zamykając go na klucz.
Biegłam przed siebie. Nie chciałam myśleć o moim chłopaku, na szczęście muzyka w moich uszach zagłuszała moje myśli.

2 komentarze:

  1. Super! :>
    Świetny rozdział!
    Czekam na kolejny :3
    Zapraszam na moje blogi i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak na razie to podoba mi się twoje opowiadanie! ;)
    zobaczymy co będzie dalej, bo piszesz fajnie- przejrzyście i zrozumiale.
    czekam na next
    zapraszam też do mnie, komentarz mile widziany
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń